Nie wiadomo, czy to pogoń za karierą, brak czasu, czy zwyczajnie zmiana życiowych priorytetów. W porównaniu z Podkarpaciem czy Pomorzem Warszawa i jej okolice są pełne. bezbożników! Archidiecezje warszawska i warszawsko-praska co roku liczą parafian, którzy biorą aktywny udział w życiu Kościoła. I co roku mają mniej liczenia, bo wiernych w świątyniach regularnie ubywa!
Średnia po prawej stronie Wisły to 28,9 proc. ze wszystkich, którzy do Kościoła należą. Ale na Grochowie, Bródnie i Pradze-Północ są takie miejsca, gdzie w niedzielę przychodzi zaledwie ponad 10 proc. tych, którzy pojawić się powinni. To samo po drugiej stronie Wisły - im bliżej centrum, tym mniej wiernych w kościele. Do lewobrzeżnych parafii zapisanych jest blisko 900 tys. mieszkańców, a do kościoła chodzi niewiele ponad 293 tys. Średnią ratują dekanaty w Tarczynie czy Grójcu, gdzie w niektóre niedziele przychodzi nawet 70 proc. osób wiernych.
- W ciągu ostatniej dekady liczba dominicantes, czyli osób uczestniczących w mszy świętej, zmniejszyła się o 4 proc. - mówi ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik archidiecezji warszawskiej, ale zapewnia, że ci, którzy przychodzą, to osoby naprawdę głęboko wierzące. - Mniej mamy do czynienia z przychodzeniem "bez przekonania", "bo taka tradycja", bardziej z osobistą postawą, świadomym wyborem. Z jednej strony martwi spadający minimalnie co rok procent osób uczęszczających co niedziela do kościoła, z drugiej cieszy konsekwentny wzrost liczby osób przystępujących do komunii św. Obecnie jest to 19 proc. - mówi ksiądz. Od kilku lat Kościół ma problem także z chętnymi do ożenku. Coraz mniej par (o 17 proc.) decyduje się powiedzieć "tak" przed obliczem Boga. Natomiast związki cywilne zawiera coraz więcej osób.
W niedzielę 25 października wierni znów będą liczeni we wszystkich parafiach.
Zobacz: Głębocka znów do remontu!
Podcasty
Playlisty tematyczne
