Jacek Żakowski: Za swój błąd przeprosiłem już prezydenta i premiera

2011-01-04 8:38

Jacek Żakowski, publicysta "Polityki", mówi o przeprosinach najważniejszych osób w Polsce, o katastrofie smoleńskiej i prezydenturze Bronisława Komorowskiego.

"Super Express": - Na stronie prezydenta pojawiło się dementi ws. słów, które miał wypowiedzieć Bronisław Komorowski w ostatnim wywiadzie z panem. Zamiast "arcyboleśnie prostej" prawdy o katastrofie smoleńskiej w pana wypowiedziach na antenie i wywiadzie z Donaldem Tuskiem pojawiła się prawda "arcybanalnie prosta"...

Jacek Żakowski: - Rzeczywiście w tym miejscu wkradł się błąd z mojej strony. Przepisując dokumentację w scenariuszu do rozmowy z panem premierem, przekręciłem te słowa. Stąd całe nieporozumienie, z powodu którego jest mi bardzo przykro.

- Szykuje pan specjalne przeprosiny dla prezydenta? Może wycieczka na kolanach do Belwederu?

- Zadzwoniłem do ministra Michałowskiego z prośbą o przekazanie panu prezydentowi przeprosin w moim imieniu. Kontaktowałem się też z ministrem Grasiem, aby przekazał wyrazy ubolewania premierowi Tuskowi. Mam nadzieję, że to zamknie sprawę.

Przeczytaj koniecznie: Kancelaria Prezydenta: Żakowski w TVP Info przekręcił słowa prezydenta Komorowskiego. Przyczyna katastrofa „arcyboleśnie prosta”, a nie „arcybanalnie prosta”

- A jak pan ocenia te słowa prezydenta?

- Całkowicie się z nimi zgadzam. Ta historia z przekręceniem słów prezydenta to dla mnie freudowska pomyłka. Powoli wszyscy zdajemy sobie sprawę, że prawda o katastrofie prezydenckiego samolotu jest nie tylko arcybolesna, ale także arcybanalna. Samolot nie powinien był w ogóle lądować.

- Z jednej strony premier Tusk oburza się na raport MAK, sugerujący, iż całą odpowiedzialność za wypadek ponoszą piloci, a z drugiej prezydent Komorowski wypowiada słowa, które niektórzy interpretują jako przyjęcie stanowiska rosyjskiego. Mamy do czynienia z różnymi interpretacjami przyczyn tej tragedii?

- Myślę, że o żadnych rozbieżnościach nie ma mowy. Wszyscy wiemy, jakie były warunki w czasie lądowania. Gdyby reakcja polskiej strony była rutynowa, do żadnej katastrofy by nie doszło. Błędy popełnili też Rosjanie, ale to też jest element banalnej i powszechnej w Polsce wiedzy, że Rosja to nie Szwajcaria.

- Władysław Bartoszewski wzywał ostatnio do poszanowania autorytetu głowy państwa. Jest on zagrożony?

- To nie jest tylko kwestia braku szacunku do prezydenta. W debacie publicznej wytworzył się obyczaj bardzo krytycznego stosunku do urzędników państwowych - od biurokracji samorządowej po premiera i prezydenta.

- Prezydent Komorowski bardziej łączy czy dzieli Polaków?

- Jak wskazują sondaże sympatii i zaufania, zdecydowanie łączy. Jest to wielka zaleta tej prezydentury, która stawia na wygaszanie konfliktów, nawet kiedy Bronisław Komorowski jest w nich stroną. Jego wypowiedzi są zawsze bardzo umiarkowane, co widać Polakom się podoba.

- Bieżąca prezydentura się już wyklarowała?

- Wizja obecności prezydenta w życiu publicznym nie jest dla mnie do końca czytelna. Choć po składzie kancelarii, w której znalazły się osoby od dawna skonfliktowane z PO, widzę, że chce stworzyć szeroką platformę porozumienia między różnymi środowiskami.

Jacek Żakowski

Publicysta "Polityki"