Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: archiwum se.pl

Sławomir Jastrzębowski: Jak Stuhr junior skompromitował film

2012-11-15 3:00

Niewątpliwie utalentowany Maciej Stuhr zagrał w filmie "Pokłosie" jedną z głównych ról i chyba nie do końca świadomie ustawił się do boju w bezpardonowej wojnie ideologicznej. Filmu nie oceniam, bo nie widziałem. Z recenzji wynika, że budzi skrajne emocje w sprawie skomplikowanej przeszłości polsko-żydowskiej. Jedni odsądzają młodego Stuhra od czci i wiary, nazywając anty-Polakiem, inni gratulują mu odwagi w rzekomym pokazywaniu prawdy i łamaniu stereotypów.

Mechanizm manipulacji w różnych publikacjach jest przy tym nazbyt widoczny. I tak, na portalu wspierającym skrajny punkt widzenia J.T. Grossa pojawia się grubo ciosany materiał: "Internauci bronią Stuhra". Nie ma czegoś takiego jak jedni internauci i trudno się spodziewać, żeby wszyscy akurat bronili aktora, czy to się komuś podoba, czy nie. W tekście przeczytać można czysto propagandowe zdanka (może nawet autentyczne), jak: "Panie Maćku, lepiej nie można było ująć całego tematu, chapeaux bas", "Genialne podejście do tematu", "Panie Macieju, tak trzymać!" - i tak dalej.

Stety bądź niestety, nie wszyscy kochają Macieja Stuhra, tym bardziej że potwornie się przy okazji promocji filmu podłożył. Chcąc błysnąć znajomością naszej historii, powiedział, że Polacy "przywiązywali pod Cedynią dzieci jako tarcze". Problem w tym, że pomylił dokładnie wszystko. Nie pod Cedynią, tylko pod Głogowem, nie jako tarcze, tylko do maszyn oblężniczych, i nie Polacy, tylko Niemcy Polaków. Krótko mówiąc, nawet gdyby chciał, to bardziej w krótkiej wypowiedzi nie mógł skompromitować siebie i swojej znajomości historii. Z okazji tej właśnie beztroskiej głupoty w Internecie zaroiło się od ironizujących ze Stuhra obrazków (np. "Polaku, kiedy przeprosisz za to, że przywiązałeś dzieci Stuhra do tarczy pod Cedynią"). Są też jednak naprawdę brutalne szyderstwa - na które junior zasłużył. To na przykład hasło: "Internet drwi z aktora", co jest taką samą prawdą, jak to, że "internauci go bronią". Tak czy siak, Stuhr na stałe zdobył sobie miejsce w panteonie ludzi promujących kino nad Wisłą.