Wideo
Pogoda
Quizy
Ambulans powinien być absolutnie niezawodnym środkiem transportu. W końcu nikt nie może ryzykować, że karetka zepsuje się w drodze do pacjenta. Tak przynajmniej powinno być. Rzeczywistość jest jednak mniej kolorowa. Niektóre karetki jeżdżące po polskich drogach mają grubo ponad 10 lat, a na liczniku przejechanych nawet milion kilometrów! Na porządku dziennym są przebiegi po 700-800 tysięcy kilometrów. Ratownicy skarżą się na dziury w podłodze, odpadające fragmenty podwozia, a nawet awarie silników, kończące się pożarem.
Jak ustaliła Wirtualna Polska w rozmowie z jednym z ratowników, zdarzają się przypadki przegrzania sygnałów dźwiękowych. Wówczas w drodze po pacjenta lub do szpitala konieczna jest eskorta policji ze sprawnym systemem dźwiękowym. Mówi też, że jego karetka wiecznie się psuje – do wymiany jest sprzęgło, a skrzynia biegów lata świetności ma już dawno za sobą. Żali się, że podczas jazdy na wstecznym, trzeba cały czas trzymać drążek zmiany biegów, bo inaczej wyskakuje. Tak wygląda auto do ratowania życia?...
„Jechaliśmy na sygnałach z ciężko rannym w wypadku. Coś gruchnęło po drodze, ale nie mogliśmy stanąć, bo pacjent też mógł się w każdej chwili zatrzymać. Jakieś 15 minut po tym jak dojechaliśmy do szpitala, na izbę przyjęć wszedł mężczyzna ze zderzakiem. Zobaczył, że nam odpadł i przywiózł na pogotowie”
– mówi Wirtualnej Polsce ratownik z województwa lubelskiego
Najstarsze i najbardziej wysłużone karetki traktowane są jako zapasowe. W praktyce jednak jeżdżą prawie non stop, bo te nowsze, pozornie sprawne, średnio raz w tygodniu trafiają do mechanika. Szpitale niechętnie mówią o stanie technicznym floty ratunkowej. Karetka bez wyposażenia to wydatek około 300 tysięcy złotych. Koszty są ogromne, zapotrzebowanie jeszcze większe, a dziura budżetowa w medycynie już w ogóle nie mieści się w skali.
Podcasty
Playlisty tematyczne
