Pani Katarzyna Błaszczyk (33 l.) z Pragi-Południe wybrała się wczoraj na spacer po II linii z półroczną córką Leą. - Normalnie przejście od Stadionu Narodowego na Powiśle zajmuje mi 15 minut. Teraz samo dostanie się na peron zajęło mi 17 minut - mówi "Super Expressowi". Najpierw pani Katarzyna trafiła na niedziałającą windę od strony ulicy Zamojskiego, a potem problemem był nowy biletomat, który nie czytał karty płatniczej, więc trzeba było pójść do punktu obsługi ZTM i tam kupić bilet.
Na szczęście na stacji Centrum Nauki Kopernik windy i schody działają. Problemem są tam za to przecieki i wykwity na ścianach, których nie usunięto przez otwarciem. Słabe jest też oświetlenie. Na peronie pali się co druga lampa. - Stacja musi być doświetlona, ale nie oznacza to, że wszystkie lampy mają być zapalone - tłumaczy się dziwnie Paweł Siedlecki (28 l.) z biura prasowego Metra Warszawskiego.
Niestety problem schodów ruchomych pojawia się już na kolejnej stacji - Świętokrzyska. Wczoraj awariami zajmowała się firma instalująca schody. A urzędnicy próbują zrzucić winę na pasażerów. - W ciągu niedzieli mieliśmy 80 przypadków wyłączenia schodów przyciskiem przez pasażerów, w poniedziałek tylko do godz. 12 było ich 40 - mówi Bartosz Milczarczyk (34 l.), rzecznik Ratusza. Do każdego takiego przypadku musi przyjechać ekipa. - Schody i windy muszą być doregulowane. Do tej pory działały bez pasażerów - dodaje z kolei Paweł Siedlecki. Problemy są również z nowymi bramkami na II linii. Nie wszystkie czytały wczoraj bilety czasowe. Żeby wejść na peron, trzeba było też wyjąć kartę miejską z portfela, bo inaczej nie była odczytywana. Wszelkie problemy pasażerów próbowali rozwiązywać informatorzy ZTM, którzy znajdują się na wszystkich stacjach.
W poniedziałek z II linii metra skorzystało około 120 tysięcy pasażerów.
Zobacz: II linia metra. OTWARCIE drugiej linii metra w Warszawie
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Podcasty
Playlisty tematyczne
