Wielka tragedia w życiu znanej polskiej piosenkarki. Kasia Moś straciła dziadka w dramatycznych okolicznościach. Senior został zabrany karetką pogotowia do szpitala, jednak ten nie chciał go przyjąć z uwagi na trudną sytuację w związku z pandemią koronawirusa. Jak opisuje w mediach społecznościowych wokalistka, jej dziadek przez trzy godziny czekał na pomoc przed szpitalem, jednak pomocy tej nie doczekał.
We wzruszających słowach Kasia Moś podziękowała tym, którzy byli z jej dziadkiem do końca. "Gdy umiera dobry człowiek, to los zsyła mu anioły... pragnę z całego serca podziękować pani ratownik medycznej - @Barbara Bujara - Kania. Dziękuję za walkę o zdrowie mojego dziadka, jakby to był członek pani rodziny, jakby to był pani dziadek. Pani Barbara trzy godziny czekała z nim w karetce pod szpitalem, bo ten , w związku z panującą sytuacją nie chciał go przyjąć . Dzwoniła do nas abyśmy się nie martwili, mówiąc dziadkowi, że go kochamy i że jesteśmy zdrowi. Serce pani Barbary , jej przemiły głos pozostanie z nami już na zawsze. Dla dziadka musiał to być głos ukojenia, głos, który podtrzymywał go na duchu" - napisała artystka. Kasia Moś to piosenkarka, kompozytorka, reprezentantka Polski w konkursie Eurowizji 2017.