Małgorzata Wassermann: wiedziałam, że muszę zapamiętać jego obraz

2016-04-09 4:00

Posłanka PiS Małgorzata Wassermann (38 l.) każdego dnia wspomina zmarłego w katastrofie smoleńskiej ojca. - To, co utkwiło mi w pamięci, to moment ze świąt, kiedy mój tata stanął między kuchnią a salonem. Popatrzyłam wtedy na niego i wiedziałam, że muszę zapamiętać jego obraz. Kilka dni później doszło do katastrofy. - wyznaje nam łamiącym się głosem córka polityka.

Był dla niej wszystkim. Kochającym ojcem i autorytetem, nie tylko w życiu, ale także w pracy. Zawsze pomocny. Mogła na niego liczyć w każdej sytuacji. Poszła zresztą w jego ślady, zostając prawnikiem. Dlatego tym bardziej Małgorzacie Wassermann tak trudno pogodzić się ze śmiercią ukochanego ojca Zbigniewa. - Po raz ostatni widziałam się i rozmawiałam z tatą w święta wielkanocne, niedługo przed katastrofą samolotu. Było wesoło, żartowaliśmy, śmialiśmy się. Pamiętam ten moment, kiedy stał między kuchnią i salonem. Utkwił mi w pamięci jego obraz - wspomina Małgorzata Wassermann. Sobotę 10 kwietnia 2010 r. próbuje wymazać z pamięci, ale jej się to nie udaje. - Myślałam, że to jakaś wielka pomyłka. A kiedy dotarło do mnie, że wydarzyła się katastrofa, i poszła informacja, że trzy osoby przeżyły, sądziłam, że wśród nich musi być tata. Ale tak się nie stało. Był płacz, smutek, gorycz... - stwierdza. - Czuję obecność taty. Rozmawiam z nim i radzę się go, kiedy mam problem. Wierzę, że kiedyś się spotkamy - dodaje.

ZOBACZ: Janina Gosiewska: Przemek pomaga mi z nieba