Jadwiga Emilewicz

i

Autor: Tomasz Radzik Jadwiga Emilewicz

Białe szaleństwo Jadwigi Emilewicz. "Od polityków wymagamy więcej" - komentuje Marcin Makowski

2021-01-14 7:28

Mimo obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa Jadwiga Emilewicz wyjechała w góry z rodziną, a jej dzieci korzystały z możliwości jazdy na nartach. Czy zasłużyła sobie na krytykę, która ją spotkała? Komentuje Marcin Makowski, publicysta wp.pl i tygodnika "Do Rzeczy".

„Super Express”: - Białe szaleństwo Jadwigi Emilewicz i jej rodziny w czasie, gdy obostrzenia koronawirusowe zamknęły ludzi w domach to coś, co powinno nas bulwersować?

Marcin Makowski: - Górska eskapada byłej wicepremier to nie tyle problem prawa, co obyczaju. Nie wiem, czy obostrzenia zostały złamane celowo, czy wynikają z jakiegoś niedopatrzenia Jadwigi Emilewicz. Bez względu jednak na to, jak byśmy tę kwestię tłumaczyli, to jednak od rządu, tak samo jak od celebrytów w przypadku afery szczepionkowej, wymagamy więcej. Od posłów i ministrów firmujących lockdown wymagamy, by swoją postawą udowadniali, że są one celowe, bo mają nam pomóc wrócić do normalności. Ale wymagamy też pewnej empatii.

- To znaczy?

- Dziś w podobnej sytuacji jak państwo Emilewicz są setki tysiący Polaków, którzy są zmuszeni do siedzenia w domu. Wielu przedsiębiorców ma w związku z lockdownem ogromne problemy. Od zwykłego obywatela pewnie byśmy tak wiele nie wymagali, ale od ktoś jest politykiem, a zwłaszcza należy do koalicji rządowej, która lockdown zarządziła, można już wymagać, by po prostu siedział w domu.

- Znów wzbudzi to poczucie, że są w Polsce równi i równiejsi – ci, których zakazy obejmują, i ci, którzy mogą je zignorować?

- Zdecydowanie obywatele dostają przesłanie, że jak jesteś dostatecznie sprytny i wpływowy, to sobie z niedogodnościami lockdownu poradzisz. Jedziesz w góry na narty w sytuacji, kiedy stoki są pozamykane, hotele nie działają, a wszyscy siedzimy w domach. Wiem, że to może być wyraz „oburzingu”, denerwowania się na wszystko, ale z czegoś nerwy i emocje wynikają. Ludziom walą się biznesy, a okazuje się – oczywiście, jest to przekaz uproszczony – że jak była wicepremier się postara, zrobi tak, żeby się dało. Wiemy, że to nie jest cała historia, ale chyba nic by się nie stało, gdyby ktoś poczekał z wyjazdem miesiąc czy dwa. A tymczasem sprawa Jadwigi Emilewicz jest jednak kłopotem wizerunkowym dla całej Zjednoczonej Prawicy.

Rozmawiał Tomasz Walczak