Bon turystyczny 500+ na wakacje

i

Autor: Pixabay

Bon turystyczny zostanie na stałe? Wiceminister rozwoju zdradza co dalej

2020-10-01 7:49

Już milion wniosków o bon turystyczny złożyli Polacy od sierpnia, kiedy program wsparcia branży turystycznej zaczął funkcjonować. Wiceminister rozwoju, Andrzej Gut-Mostowy, który nadzorował jego wprowadzenie, nie kryje satysfakcji i zdradza, że chciałby, żeby program nie zniknął po dwóch latach. "Oczywiście, jest to rozwiązanie kryzysowe, ale już widać, jak dużą ma wartość społeczną. Z tej racji mamy nadzieję, że na zawsze wpisze się w krajobraz systemu gospodarczego i polityki społecznej naszego kraju" - przekonuje w rozmowie z "Super Expressem"

„Super Express”: - Bon turystyczny funkcjonuje od sierpnia i został właśnie złożony milionowy wniosek o jego wydanie. To więcej, czy mniej niż zakładaliście w ministerstwie?

Andrzej Gut-Mostowy: - Płyną do nas głosy z branży turystycznej, które mówią jasno, że nie spodziewano się tak dużego zainteresowania w tak krótkim czasie, a przypomnijmy, że na zrealizowanie bonu turystycznego jest prawie dwa lata. Milion aktywowanych bonów to liczba dwukrotnie przekraczająca ostrożne oczekiwania, które branża miała. Ale nie tylko liczby są tu ważne.

- Co jeszcze?

- Branża turystyczna podkreśla, że bon przyczynił się do większego zainteresowania wypoczynkiem w Polsce, a więc w konsekwencji do rozwoju turystyki w naszym kraju. Trzeba przy tym podkreślić, że wartość bonu – bazowa 500 zł na dziecko oraz 1000 zł na dziecko z niepełnosprawnością – to tylko część kwoty, którą w czasie pobytu dana rodzina wydaje. Jest to więc duży impuls gospodarczy, co bardzo nas cieszy.

- Wiemy już, ile pieniędzy dzięki bonowi trafiło już do branży turystycznej?

- Zakładany budżet tego programu to 4,1 mld zł i tyle chcemy, by w tym trudnym dla branży okresie, ostatecznie trafiło. Nie mamy jeszcze dokładnych danych, które wskazywałyby, ile do tej pory już do niej wpłynęło, bo co prawda milion bonów zostało pobranych, ale nie mamy jeszcze informacji, ile z nich zrealizowano. Niemniej, samo pobranie, a więc gotowość do jego szybkiego zrealizowania, to duży wskaźnik aktywności w tej dziedzinie.

- Bon pozwala branży na większą stabilizację? Bo wiemy, że czasy dla niej wyjątkowo niepewne.

- We wtorek byliśmy na zjeździe hotelarzy w podwarszawskim Józefowie. Obecnych było kilkuset przedstawicieli branży. Oczywiście, nie da się ukryć – i o tym także mówili – że czasy są trudne, a dla niektórych hoteli wręcz dramatyczne. Niemniej, wszyscy podkreślali, że bon turystyczny przyczynił się, w mniejszym lub większym stopniu, do zainteresowania usługami hotelarskimi. Branża noclegowa bardzo różnie odczuwa stopień odbicia się od tej zapaści.

- Jak w praktyce to wygląda?

- Widać, że te obiekty, hotele i pensjonaty, które korzystają na prywatnym ruchu turystycznym, zwłaszcza w górach, nad morzem czy nad jeziorami, przeżywały, szczególnie w sierpniu i we wrześniu, ogromne obłożenie. Mamy też jednak gałąź hotelarstwa skupioną w dużych miastach czy obiekty konferencyjne, które nadal przeżywają zastój. Dlatego poziom dochodzenia do równowagi w branży jest bardzo zróżnicowany. Ale wszyscy podkreślają, że bon turystyczny przyczynił się do odbicia od dna.

- Sporo emocji budziło to, że bon turystyczny jest rozprowadzany na swego rodzaju czarnym rynku. Czy skalę tej patologii udało się zmierzyć i wyeliminować?

- W przypadku bonu turystycznego jest to zjawisko marginalne i nie przysłania pozytywnych efektów tego programu.

- Wspomniał pan, że bon turystyczny przewidziany jest na dwa lata. Pozostanie to rozwiązanie kryzysowe, czy są plany, by został z nami na dłużej?

- Oczywiście, jest to rozwiązanie kryzysowe, ale już widać, jak dużą ma wartość społeczną. Z tej racji mamy nadzieję, że na zawsze wpisze się w krajobraz systemu gospodarczego i polityki społecznej naszego kraju. Ja jestem tego zwolennikiem, bo łatwo dowieść, że środki dane polskim rodzinom naprawdę się zwracają: nie tylko ze względu na dobrostan społeczeństwa, nie tylko jako impuls dla polskiej branży turystycznej, ale także wracają do budżetu w postaci podatków. Warto więc, żeby bon już z nami pozostał.

Rozmawiał Tomasz Walczak