Ryszard Czarnecki zagra w M jak miłość?

i

Autor: Tomasz Radzik Ryszard Czarnecki zagra w M jak miłość?

Czarnecki o Gowinie: NIE JESTEM ZACHWYCONY (EXPRESS BIEDRZYCKIEJ)

2020-12-09 16:05

Już w czwartek rusza unijny szczyt w sprawie budżetu na kolejne lata i Funduszu Odbudowy, który ma pomóc europejskim gospodarkom w dźwignięciu się z kryzysu po epidemii koronawirusa. Przez wiele dni rząd PiS ramię w ramię z Victorem Orbanem grozili postawieniem weta, ale nieoficjalne informacje wskazują na to, że jednak dojdzie do porozumienia. O kompromis od początku apelował wicepremier Jarosław Gowin, co nie do końca spodobało się Ryszardowi Czarneckiemu z PiS. - Nie jestem zachwycony - mówi europoseł o "rozmiękczaniu stanowiska rządu przez Gowina".

Kamila Biedrzycka: Miało nie być porozumienia ws. budżetu, jest go bardzo blisko. Co tak naprawdę się wydarzyło?

Ryszard Czarnecki: Tego uczą podręczniki negocjacji, że najpierw obie strony zaczynają z takiego bardzo wysokiego tonu, stawiając często zaporowe warunki. Postawiła je prezydencja niemiecka i my też grożąc swoistą bronią atomową jaką niewątpliwie jest weto. Trzeba jednak pamiętać, że w przeszłości inne kraje – Francja, Belgia czy Niemcy tego weta używały. A teraz, kiedy szczyt unijny rusza, istnieje szansa, że Polska i Węgry, spotkają się z resztą. Przypomnę, że partia Orbana jest w tej samej frakcji co CDU-CSU, więc mogło dojść do jakichś rozmów z Angelą Merkel. Choć nie wykluczam, że będzie jeszcze dogrywka – kolejny szczyt jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Ale mówię z ręką na sercu: szansa na porozumienie jest większa niż była jeszcze 2-3 dni temu.

- Był sens po raz kolejny odgrywać rolę takiego troublemakera Unii Europejskiej?

- Czasem warto być troublemakerem, kimś kto sprawia kłopoty… historia pokazuje, że te kraje, które twardo walczyły o swoje interesy – zwłaszcza finansowe – walczyły do końca, ryzykując czasem negocjacyjne perturbacje. Ale uzyskiwały swoje.

Express Biedrzyckiej - Ryszard Czarnecki: Gowin rozmiękczył stanowisko rządu

- Ale kraje, o których pan mówi stosowały weto, bo budżet był dla nich niekorzystny. Ten budżet jest dla Polski korzystny, co wielokrotnie podkreślał premier Morawiecki. Polska groziła więc wetem z zupełnie innej przyczyny…

- Ma pani rację, ale nie do końca. Rzeczywiście ten deal z lipca był dla nas mega korzystny, bo Polska jeżeli chodzi o środki unijne znalazła się na trzecim miejscu, za Włochami i Hiszpanią, ex-equo z Francją. Natomiast obawiamy się, że na zasadzie czyjegoś widzimisię Komisji Europejskiej czy – mówiąc otwartym tekstem – niektórych dużych państw, będą nam za pół roku, dwa lata czy pięć lat zabierać te środki, które nam się należą.

- Zgadza się pan z tezą Jarosława Gowina, który mówi: Unia albo Kreml?

- Nie ma takich rozważań w klasie politycznej. Polska była, jest i będzie w Unii i przez najbliższe osiem lat będzie cały czas na plusie – nasza składka członkowska będzie mniejsza niż to, co bierzemy. Później się to zmieni i wtedy na pewno wzrośnie liczba eurosceptyków. Ale dzisiaj w ogóle nie ma takiego tematu. Polska nie jest Norwegią, która śpi na ropie. W sensie geopolitycznym zacumowaliśmy w strukturach zachodnich i tam pozostaniemy.

- Wicepremier Gowin mówił także o braku zgody na weto i ekonomicznej nieświadomości współpracowników ministra Ziobry…

- Zawsze będę publicznie dobrze mówił o koalicjantach, nawet jeśli będzie mnie pani przypiekała na rożnie. Nie będę polemizował nawet z premierem Gowinem, który troszkę rozmiękczał nasze stanowisko negocjacyjne mówiąc to, co mówił (…)

- To dobrze, że Gowin rozmiękczał polskie stanowisko przed tym szczytem?

- Nie jestem tym zachwycony.

- Zaszczepi się pan na koronawirusa?

- Tak. To oczywiste. Niespecjalnie przepadam za szczepionkami, ale to kwestia zdrowego rozsądku.

- Co to znaczy, że pan nie przepada?

- Mężczyźni raczej nie lubią być kłuci… ale zaszczepię się.

SŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW TUTAJ