Przed prezydentem z Krakowa, stanowczy głos w sprawie zabrali premier Mateusz Morawiecki oraz szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau. Szef polskiego rządu nazwał działania białoruskich służb "aktem państwowego terroruzmu", a Rau postulował o natychmiastowe uwolnienie zatrzymanego opozycjonisty. Za pośrednictwem Twittera oświadczenie wydał także prezydent Litwy. Gitanas Nauseda na nazwał tę sytuację "wydarzeniem bez precedensu" i zarzucił białoruskim władzom przymuszenie samolotu do lądowania w mińskim porcie. - Na pokładzie był aktywista polityczny i założyciel kanału w Telegramie Nexta_EN. Został on aresztowany. Za tymi obrzydliwymi działaniami stoi reżim białoruski - napisał Nauseda, domagając się niezwłocznego uwolnienia Pratasiewicza.
CZYTAJ WIĘCEJ: Polski MSZ o lądowaniu polskiego samolotu na Białorusi: "To akt terroryzmu"
W końcu do dyskusji włączył się Andrzej Duda. - Wydarzenia na Białorusi związane z wymuszeniem lądowania samolotu pasażerskiego są kolejnym przykładem naruszania fundamentalnych zasad prawa międzynarodowego. Społeczność międzynarodowa nie może pozostawać obojętna. Konieczne jest zdecydowane działanie wobec władz białoruskich - napisał prezydent w niedzielny wieczór.
Czemu Andrzejowi Dudzie napisanie tych dwóch zdań zajęło tyle czasu? Zapewne prędko się nie dowiemy, ale mamy nadzieję, że prezydent będzie mógł wrócić do spokojnego spędzania niedzieli.
Na pokładzie polskiego samolotu znajdywali się obywatele RP. Nikt nie ucierpiał podczas incydentu. Samolot wystartował z Mińska i dotarł do Wilna. Aresztowanemu opozycjoniście za przeciwstawienie się reżimowi Łukaszenki grozi nawet dożywocie.
KLIKAJ I CZYTAJ>>>> Szokujące zachowanie Andrzeja Dudy w sklepie. Zdjęcia są dowodem. On naprawdę to zrobił!