Leszek Miller

i

Autor: SUPER EXPRESS Leszek Miller

Leszek Miller komentuje. "A imię jego 450"

2021-01-07 7:15

Z samego rana, 26 grudnia ubiegłego roku, pierwsze szczepionki na COVID-19 trafiły do magazynów Agencji Rezerw Materiałowych. Następnego dnia, na oczach kamer, szefowa pielęgniarek szpitala MSW w Warszawie, jako pierwsza Polka została zaszczepiona… Ale co działo się za kulisami?

Z protokołu Komisji powołanej przez Rektora WUM do wyjaśnienia tzw. afery ze szczepieniami wiemy, że były one organizowane pod presją czasu, wcześniej niż ustalony z NFZ termin. Zgodnie z tym terminem Centrum Medyczne WUM miało bowiem rozpocząć szczepienia dopiero 4 stycznia 2021 r.

Tymczasem pierwszą partię szczepionek – 75 dawek – ARM dostarczyła już 29 grudnia, a 30 grudnia kolejne 375. Wszystkie były rozmrożone! Termin ich przydatności był liczony w godzinach. Docierają informacje, że wcześniej oferowano je różnym placówkom. Najczęściej odmawiały, bo nie były gotowe podjąć się szczepień w takim tempie. Groźba zniszczenia leku z każdą godziną stawała się coraz bardziej realna. Jednak wylanie do zlewu już pierwszej partii oznaczało kompromitację nie tylko kierownictwa agencji, ale też rządu i Polski. Nie wiem, czy tylko pod wpływem tych argumentów, jednak w końcu kierownictwo CM WUM zgodziło się pomóc. I to był jego największy błąd. Gdyby bowiem trzymało się rygorystycznie harmonogramu wyznaczającego datę rozpoczęcia szczepień na 4 stycznia br. nie miałoby dzisiejszych kłopotów. A tak może tylko przywołać gorzkie powiedzonko, że „każdy dobry uczynek zostanie ukarany”.

W atmosferze presji Centrum Medyczne zaproponowało oprócz personelu medycznego szczepienia także osobom spoza grupy „O”, w tym wybitnym aktorom i pacjentom tej placówki do których od wielu lat się zaliczam.

Niezależnie od błędów, jakie popełniono przy tworzeniu listy osób zapraszanych do szczepień, pozostaje pytanie, kim są ci, którzy narobili tego bigosu? Kto czekał na partię szczepionek i dla kogo były przeznaczone? Owszem – jest możliwe, że kazał je rozmrozić i przygotować do użycia prezes ARM, który – jak pisała „Polityka” (14.05.20) – o logistyce nie ma bladego pojęcia. Jego kariera zaczęła się od przynoszenie krzyża smoleńskiego przed Pałac Prezydencki i stania przy nim w harcerskim mundurku.

Jednak nawet on nie ruszyłby 450 szczepionek bez polecenia. Kto mu kazał? Dlaczego nie zostały zużyte? Dlaczego na gwałt szukano kogoś, kto by z nich skorzystał, skoro rząd nam wmawia, że od tygodni wszystko jest perfekcyjnie policzone i ustalone?

Jestem przekonany, że te pytania domagają się odpowiedzi.