Pijany skarbnik PO zataczał się pod ambasadą

2014-10-03 4:00

W krajowej polityce trzeba mieć nie tylko "głowę na karku", by knuć intrygi lub liczyć pieniądze. Przydałoby się jeszcze, by była ona wystarczająco mocna. Inaczej nocne rozmowy z kolegami o partii-matce i przyszłości kraju mogą zakończyć się wizytą na tzw. wytrzeźwiałce. Przekonał się o tym członek zarządu i skarbnik Platformy Obywatelskiej Łukasz Pawełek, który noc ze środy na czwartek spędził w ośrodku na legendarnej Kolskiej.

W środku nocy ze środy na czwartek stołeczna straż miejska została wezwana do zajęcia się pijanym mężczyzną, który zataczał się pod gmachem ambasady Stanów Zjednoczonych. To ledwie kilkaset metrów od Kancelarii Premiera i Sejmu. Przybyli na miejsce funkcjonariusze postanowili odwieźć go do izby wytrzeźwień. - Około godziny 24 otrzymaliśmy zgłoszenie od policji z Alej Ujazdowskich. Nasz patrol przewiózł nietrzeźwego mężczyznę do Ośrodka Leczenia Osób Uzależnionych od Alkoholu na ulicy Kolskiej - powiedziała nam Monika Niżniak ze straży miejskiej. Jak bardzo polityk był niedysponowany, trudno ustalić. Nikt nie chce zdradzić, czy był zdolny przejść badanie alkomatem, a jeśli tak, ile miał w wydychanym powietrzu. - Nie badaliśmy go alkomatem, ponieważ nie leży to w naszej gestii - twierdzi straż miejska.

Zobacz: Pijany skarbnik PO w IZBIE WYTRZEŹWIEŃ!

Jak ustalił "Super Express", skarbnik PO wracał z partyjnej imprezy. Chcieliśmy z nim o tym porozmawiać. Niestety, w czwartek nie odbierał telefonu. Ochoty na rozmowę nie miał również Konrad Niklewicz (39 l.) z biura krajowego PO, którego chcieliśmy spytać o nocne spotkanie polityków. Nocna eskapada skarbnika będzie go kosztować około 300 zł ekstra. Tyle bowiem trzeba zapłacić za pobyt na Kolskiej.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail