Poseł Konfederacji: Gdybyśmy poparli jednego z kandydatów, bylibyśmy przystawką [SEDNO SPRAWY]

Zdaniem posła, „kiedyś mieliśmy polityków innego formatu, nie można im było odebrać, że mają jaja. Pamiętam debaty Tusk-Kaczyński, Wałęsa-Kwaśniewski, to były debaty prawdziwe, w których panowie bili się o zwycięstwo i bili się ciekawie. Debaty Duda-Komorowski też były ciekawe, chociaż jednostronne, ale warto je było zobaczyć”.

Dopytywany, czy obaj kanydaci stchórzyli, Artur Dziambor stwierdził, że „obaj chcą się nam sprzedać jak proszek do prania. Nie chcą żebyśmy widzieli jacy są naprawdę”. Dodał, że „w debacie nie chodzi o to, żeby – jak w TVP – wygłosić programy wyborcze odpowiadając na dziwne pytania. Chodzi o to, żeby ze sobą rozmawiali, żeby się ripostowali, wypominali różne rzeczy. Taka debata się nie odbędzie, bo ci panowie nie chcą żeby się odbyła.”

Artur Dziambor tłumaczył też, dlaczego politycy jego formacji nie zdradzają, na kogo oddadzą głos w II turze wyborów „Nie mamy swojego kandydata, a bardzo szanujemy naszych wyborców i ich inteligencję. W związku z tym postanowiliśmy nie traktować ich jak worka kartofli, który można przerzucić i politycznie nim handlować”. Przekonywał też, że politycy Konfederacji nie chcą, by ich formacja była z jednym z kandydatów. „Mamy w Konfederacji różne stanowiska. Gdyby dwóch posłów powiedziało dwie przeciwne rzeczy, zaczęłyby się dyskusje o tym, co z tą Konfederacją jest. Nie robiliśmy żadnych dealów, do których zachęcało nas wielu komentatorów, czekamy na wynik wyborów. Gdybyśmy opowiedzieli się po jednej ze stron, bylibyśmy traktowani do końca świata jako ewentualny koalicjant, albo ewentualna przystawka.”