Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk: Politycy z innej planety

2020-03-30 16:23

Rozmawiając z niektórymi politykami, ewentualnie z ludźmi zaangażowanymi po którejś ze stron ideologicznej wojenki w naszym kraju można odnieść wrażenie, że ma się do czynienia z przybyszami. I to nie z dalekiego kraju, ale z jakiejś planety, w której potrzeby są zupełnie inne niż nasze. Gdy jedni chcą po prostu godnie żyć, oni (w sensie politykierzy i ich klakierzy) kłócą się dniami i nocami o sprawy, z naszego punktu widzenia kompletnie nieistotne.

Polacy chcą godnie i uczciwie żyć, w wolnym kraju, być zdrowymi. Kosmici w Sejmach, Senatach, ministerstwach i rządach zainteresowani są stołkami, pijarami, kampaniami. Wydawać by się mogło, że czas pandemii śmiertelnego wirusa powinien być momentem refleksji, solidarności, zaprzestaniem sporów. Nic z tych rzeczy. Gdy obywatele męczą się na kwarantannie, gdy martwią się o zdrowie oraz życie swoje i bliskich, „wybrańcy narodu” znów zafundowali żenujący spektakl. Opozycja pokłóciła się między sobą o to, kto jest prawdziwie opozycyjny, a kto opozycyjny nie jest. Kolejne wpadki kandydatki Koalicji Obywatelskiej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej sprawiają, że konkurenci z PSL i lewicy poczuli szansę i usiłują przejąć rolę głównej siły opozycyjnej. Rządzący z kolei za wszelką cenę chcą przeforsować majowy termin wyborów prezydenckich, choć nawet dziecko wie, że w czasie zarazy żadne wybory się nie odbędą. I nie wiadomo, czy faktycznie do wyborów prze Jarosław Kaczyński, czy może jest to jedynie gra na zdenerwowanie konkurencji. W zasadzie można by chęć przprowadzenia wyborów zrozumieć, bo dziś Andrzej Duda jest faworytem. Za kilka miesięcy, gdy uderzy w nas popandemiczny kryzys, może być różnie. Jednak w sytuacji, gdy do wyborów mało kto pójdzie, ich zwycięzca nie będzie miał ŻADNEGO mandatu do sprawowania władzy. Pomijając już fakt, że wybory w trakcie epidemii, nawet po przyjęciu poprawek o głosowaniu korespondencyjnym, są zagrożeniem dla życia i zdrowia obywateli. Jest oczywiste, że wybory się nie odbędą, pytanie tylko, na kiedy zostaną przełożone. Czy będą jesienią, gdy może wrócić wirus, za rok, gdy wirus zapewne zostanie pokonany, ale będzie gospodarczy kryzys, a może za dwa lata – gdy rząd będzie mógł być oceniony za to, jak z kryzysem sobie poradził, poza tym będzie to u progu kampanii parlamentarnej? Tego nie wiemy. Wiemy jedno – w sytuacji tak trudnej, smutnej (wierzący spędzą święta bez praktyk religijnych, niemal wszyscy – wierzący i nie wierzący – bez rodzin), od polityków zarówno partii rządzącej, jak i opozycji oczekiwać powinniśmy zrozumienia i działań, nie gorszących spektakli. Żyjemy jednak na innej planecie.