Rafał Woś

i

Autor: Super Express

Rafał Woś: Jak anty-PiS niszczy opozycję

2020-07-14 6:53

Agresywny, a jednocześnie świętoszkowaty anty-PiSizm zatruwa duszę opozycji. Może i nadaje sens istnieniu grupie najbardziej zagorzałych fanatyków, ale jednocześnie odstrasza dalece więcej Polaków, którzy z taką opozycją po prostu nie chcą mieć nic wspólnego. I wolą popierać PiS. Nawet, jeśli się z nim nie we wszystkim zgadzają.

Po wyborczej porażce w obozie anty-PiS słuchać wymówki. Winna jest TVP, bo „była stronnicza” – tak jakby antypisowskie media prywatne były obiektywne. Albo inni kandydaci opozycji, którzy ośmielili się startować w wyborach, rozbijając jedność antypisowskiego frontu. No i oczywiście wyborcy: zbyt słabo wykształceni, zbyt starzy i mieszkający nie tam, gdzie trzeba.

Ale może czas wreszcie dostrzec prawdziwego winnego. Czyli kurs, którym opozycja kroczy od roku 2015. Charakteryzuje się on kilkoma fatalnymi cechami. Pierwsza to zasadniczy brak oferty pozytywnej. Gdy PiS detronizował Platformę w roku 2015 to – owszem – kopał się z nią ostro. Ale miał coś jeszcze. Proponował trafną diagnozę polskich kłopotów z modelem rozwoju gospodarczego, który tak wielu obywateli wykluczał z owoców dobrobytu. A 500 plus, wzmocnienie pracownika czy podatek bankowy to były konkretne rozwiązania, które na to wyzwanie odpowiadały. A co ma dziś anty-PiS? Poza tym oczywiście, że nie jest PiS-em? Ich oferta „normalności” jest niekonkretna. I dopasowana raczej do czasów, gdy podmiotem politycznym była chodząca na wybory wyższa klasa średnia. Ale dziś, gdy obudził się wyborca masowy, to zdecydowanie za mało.

Drugą nieznośną cechą anty-PiS-u jest powtarzanie swoim wyborcom, że „my” mamy monopol na rację moralną i walczymy o czyste dobro. Podczas gdy „tamci” są źli, głupi i niekompetentni. Anty-PiS nie cofa się przy tym przed ciągłym odczłowieczaniem przeciwnika. A jednocześnie – niczym współczesny Świętoszek – zawsze pierwszy wskazuje palcem na prawdziwe lub wyimaginowane grzechy pozostałych uczestników politycznej gry. Cecha trzecia to szantażowanie wszystkich wokół. „Albo jesteś z nami albo przeciw nam” – pokrzykuje anty-PiS. Wielu (zwłaszcza pozostających wobec nich w jakimś rodzaju podległości zawodowej lub towarzyskiej) ulega. Ale na innych wyborców lub potencjalnych sympatyków nie działa to zachęcająco. 

Najgorsze jednak, że anty-PiS uważa sam siebie za siłę merytoryczną i konstruktywną. Pomagają mu w tym zaprzyjaźnione media oraz wierne ośrodki opinii. Dlatego zmiany kursu dotąd nie widać. Może ta – kolejna już – porażka, to wreszcie dobry moment?