Wiktor Świetlik

i

Autor: Super Express

Wiktor Świetlik w felietonie dla "Super Expressu" i SE.pl: Postępowa krowa

2020-01-23 5:27

Jedną z charakterystycznych cech bezrozumnego wieśniaka jakim jestem są braki. Zauważyłem, że przez opresyjne, tradycyjne polskie wychowanie mam szereg niedostatków. Nie cieszcie się Drodzy Czytelnicy, bo i wy się często nimi wykazujecie. Na szczęście możemy wspólnie spojrzeć na nasze lewicowe elity i już wiadomo czego nam brakuje, i jak nadrobić. Nadgonić tak, by móc brylować na nawet najbardziej postępowym salonie.

Po pierwsze więc poczucie humoru. Jak wiadomo dowcipów w naszych czasach w ogóle nie wypada opowiadać. Weźmy taki rozpoczynający się od słów „przychodzi baba…” Czysty seksizm. Tak nie wolno. Albo te o Jasiu, wszystkie naładowane polityczną niepoprawnością i samczym stosunkiem Jasia wobec koleżanek. „Polak, Niemiec, Rusek…”? Nacjonalizm w czystej postaci, poza tym co to za „Rusek”, po czymś takim może protestować ambasada Federacji Rosyjskiej. Są za to żarty, które na salonie można robić.
Na przykład Anna Maria Żukowska, rzecznik, o sorry, rzeczniczka (nie mylić z wodniczką) SLD, kilka dni temu zażartowała ze śmierci sędziego Trybunału Konstytucyjnego słowami „czy to Klątwa Dublera”. Wiecie, rozumiecie, chodzi o to, że to taki dubler, podstawiony, a nie prawdziwy sędzia, bo nie z tej partii, w której jest Żukowska więc go spotkało na co zasłużył. Gość zmarł w wieku 46 lat, pewnie rodzina niezwykle cierpi więc pani Żukowskiej musi być tym bardziej do śmiechu. Prawda, że świetny dowcip?
Ale nie tylko chodzi o dowcipy, a i wrażliwość. Choćby na cierpienie zwierząt. Pani Sylwia Spurek, europosłanka rozprowadza arcydzieło stworzone przez australijską działaczkę na rzecz zwierząt Jo Frederiks. Niby sztuka średniomodna wśród lewicy, bo jak mawiają, figuratywna. Ale cóż to za figury. Rząd krów ubranych w pasiaki, takie jakie mieli więźniowie Auschwitz. Porównanie krów do ofiar największej zbrodni niemieckiej w 20. wieku? Porusza was to? Mnie to nie obrusza, bo obruszyć jakoś już nic mnie nie może, ale jestem za tępy by zrozumieć. Jakoś nie mogę – przy całej sympatii do rogacizny – znaleźć znaku równości między Maksymilianem Kolbe, a krową.
Wygląda na to, że niczego nie jestem w stanie się nauczyć od postępowych elit. Mam wrażenie, że z tymi paniami łączy mnie wyłącznie przynależność do gatunku homo sapiens, choć ta ostatnia zdaje się i z tego faktu jest nieszczęśliwa.