Ojciec Bashobora i CUDA na Stadionie Narodowym [ZDJĘCIA]

2015-07-20 14:02

Było ich aż 50 tysięcy! Przybyli w nadziei na uzdrowienie ciała lub duszy albo żeby pomodlić się w czyjejś intencji lub odnowić wiarę. Na Stadion Narodowy w Warszawie sprowadził ich w sobotę wielki mistyk z Ugandy, o. John Bashobora. I od pierwszej modlitwy zaczęły się dziać cuda.

Tego dnia żar w Warszawie był niemożliwy. Nic dziwnego, że pod zamkniętym dachem Stadionu Narodowego panowała duchota, z którą nie potrafiła się uporać klimatyzacja. Aż do chwili, gdy przemówił o. Bashobora. - Dziś Pan chce uwolnić w was pokłady miłości. Niech diabeł nie powstrzymuje waszych ust przed wypowiedzeniem słowa "wybaczam", a spłynie na was cudowna moc Ducha Świętego - rozpoczął modlitwę i w tejże chwili stojące powietrze rozproszył wyraźny powiew wiatru!

- Bashobora słynie z takich cudów - stwierdził Krzysztof Pruszkowski (55 l.), cierpiący na bóle kręgosłupa i tarczycy. Przybył tu, bo duchowny z Ugandy zapowiedział, że wszystkie osoby z nadciśnieniem, chorobami kości i wątroby, a także uzależnione choćby od komputera zostaną uzdrowione. Tak jak 79 niepłodnych par, które poczną dzieci. Bo tak chce Jezus. - Tymczasem wlewam w was olej radości Ducha Świętego - stwierdził Ugandyjczyk i niemal natychmiast stadionem wstrząsnął radosny śmiech tysięcy wiernych. Pani Barbara Owsianka z Pruszkowa, która opiekuje się chorą na stwardnienie rozsiane córką, na własne oczy zobaczyła, jak ów olej działa. - W niedzielę rano córka obudziła się roześmiana. Jak nigdy dotąd! - stwierdziła nasza Czytelniczka.

- A ja przyszłam na stadion, żeby dać świadectwo - wyznała Bożena Koretko (45 l.). Miała alergię i potwornie pękającą skórę na dłoniach, niemal żywe rany. Stosowała maści, antybiotyki. Nic nie pomagało. A dzięki uczestnictwu w rekolekcjach o. Johna, które zaczęła w 2013 roku, nastąpił przełom w jej życiu duchowym, a potem doszło do uzdrowienia. - Już nie ma śladu po alergii i chorobie skóry. Potwierdziły to specjalistyczne badania. Ojciec Bashobora mnie uzdrowił - mówi kobieta.

Pod koniec rekolekcji duchowny zgromadził wokół siebie chore dzieci i pobłogosławił je mocą Jezusa i Ducha Świętego. - Bo to Jezus uzdrawia, nie ja. W Panu jest siła! - żegnał tysięczne tłumy, polecając, by chorzy za dwa miesiące odwiedzili lekarzy i potwierdzili uzdrowienia.

Zobacz: Cudowne miejsca w Polsce! Sanktuaria, obrazy, źródełka, klasztory

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki