Wakacje 2015. Uczniowie odpoczną dłużej?

2015-05-08 9:50

Władze nadbałtyckich kurortów chcą wydłużenia wakacji. Postulują, aby w poszczególnych częściach Polski rozpoczynały się i kończyły one w różnych terminach, tak jak w przypadku ferii zimowych. Uczniowie przyjeżdżaliby nad morze na raty, od 15 czerwca do 7 września. Samorządowcy przekonują, że dzięki dłuższemu sezonowi na plażach nie byłoby tak tłoczno, a lokalni przedsiębiorcy zarobiliby więcej.

Już przyzwyczailiśmy się do tego, że termin ferii zimowych jest ruchomy, a uczniowie z całej Polski nie odpoczywają jednocześnie. Dzięki temu narciarski sezon w górach wydłużył się z dwóch tygodni do dwóch miesięcy. Górale aż zacierają ręce, bo dla nich takie rozwiązanie przekłada się na czysty zysk. Przyjeżdża więcej turystów, dutki się sypią. Pozazdrościli im samorządowcy i przedsiębiorcy z nadmorskich kurortów. Z propozycją wakacyjnej rewolucji do ministrów edukacji oraz sportu i turystyki wystąpił Związek Miast Polskich. - Chcemy, by w jednych województwach wakacje rozpoczynały się wcześniej, w innych później, a ich termin mieścił się w przedziale od 15 czerwca do 7 września - precyzuje pomysł Janusz Gromek, prezydent Kołobrzegu.

Zobacz: Adam Kraśko z Rolnik szuka żony: Dla mnie hejter to jest człowiek zakompleksiony

Czerwiec jest nad Bałtykiem newralgiczny. Jest już gorąco, ale z powodu trwającego jeszcze roku szkolnego turystów jak na lekarstwo. Wakacyjna rewolucja zapełniłaby puste pokoje, bary, wesołe miasteczka. - Góralom ministerstwa poszły na rękę, niech pójdą i nam, przedsiębiorcom znad morza - apeluje Marta Piotrowska, właścicielka baru w Mielnie. Pomysł samorządowców podoba się też turystom. - Teraz w lipcu turyści na plaży są stłoczeni jak sardynki, podczas gdy w czerwcu, kiedy jest ciepło i słonecznie, nad morzem są pustki - mówi Agnieszka Kosińska (39 l.). Ale czy do letniej rewolucji dojdzie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki