Leszek Miller

i

Autor: Super Express

Powstanie na Pradze

2018-08-01 8:51

Nie mogło być inaczej, bo dla dowódców insurekcji walki w Warszawie miały charakter politycznej demonstracji. Gen. Okulicki uważał, że w Teheranie alianci zdradzili Polskę i dlatego trzeba zdobyć się na wielki zbrojny czyn. Miał on polegać na podjęciu w sercu Polski walki z taką mocą, „by wstrząsnęła opinią świata”.

1 sierpnia 1944 roku podobnie jak na lewym brzegu Wisły tak i na warszawskiej Pradze wybuchło powstanie. Siedmioma tysiącami żołnierzy AK dowodził płk. Antoni Żurowski. Powstańcy zajęli wiele ważnych obiektów z gmachem Dyrekcji Kolei, placówkami policji, szkołami na Bródnie i w Golędzinowie. Po pięciu dniach widząc nieskuteczność dalszych działań oraz rosnące szybko straty wśród żołnierzy i ludności cywilnej płk. Żurowski przerwał działania wojenne i rozkazał swoim żołnierzom wrócić do konspiracji. 6 sierpnia walki na Pradze ustały bez niemieckich represji.
Czy podobne rozwiązanie było możliwe na lewym brzegu Wisły? Jak wynika z zeznań gen. von dem Bacha-Zelewskiego, już od połowy sierpnia podejmował on próby dotarcia do dowództwa powstania z propozycjami kapitulacyjnymi. Bez odpowiedzi z polskiej strony.

Nie mogło być inaczej, bo dla dowódców insurekcji walki w Warszawie miały charakter politycznej demonstracji. Gen. Okulicki uważał, że w Teheranie alianci zdradzili Polskę i dlatego trzeba zdobyć się na wielki zbrojny czyn. Miał on polegać na podjęciu w sercu Polski walki z taką mocą, „by wstrząsnęła opinią świata”. Krew miała się lać potokami, a mury walić w gruzy. Złożona ofiara miała sprawić, że „opinia świata wymusi na rządach przekreślenie decyzji teherańskiej, a Rzeczpospolita ocaleje”. Na uwagi, że powstanie może doprowadzić do zburzenia miasta i wyrżnięcia ludzi, odpowiadał, że „protest Warszawy musi nastąpić, choćbyśmy musieli zagrzebać się w gruzach”.
Milionowe miasto rzeczywiście zamieniło się w gruzy, a krew lała się strumieniami. Niestety tylko po polskiej stronie. Na jednego zabitego Niemca przypadało 100 Polaków. W czasie każdego dnia walk traciło życie średnio 2650 cywilów. To prawie tyle, ile zginęło 11 września 2001 roku w zamachu terrorystycznym na World Trade Center. Dwie nowojorskie wieże pełne ludzi, unicestwiane dzień w dzień przez 63 dni. Stąd kult i heroizm powstania nie mogą przesłaniać odpowiedzialności za jego wybuch. Widział to gen. Władysław Anders, który raportował, że jego żołnierze nie rozumieją celowości wywołania walk w Warszawie. Podkreślał przy tym, że „stolica pomimo bezprzykładnego w historii bohaterstwa z góry skazana jest na zagładę. Wywołanie powstania uważamy za ciężką zbrodnię i pytamy się, kto ponosi za to odpowiedzialność”.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki