11-latek zmarł, ratując tonącego kolegę

2018-02-08 1:00

Niewyobrażalna tragedia w parku na Queensie. 11-letni chłopiec nie żyje, po tym jak ruszył na ratunek starszemu o rok koledze, który podczas chodzenia po zamarzniętym jeziorku wpadł do lodowatej wody i zaczął tonąć.

Do tragedii doszło we wtorek ok. 4 po południu w Forest Park przy Woodhaven Blvd. 11-letni Anthony Perez i jego 12-letni kolega bawili się nad Strack Pond. Starszy chłopiec wszedł na lód. Zamiast pozostać przy brzegu, poszedł dalej. W pewnym momencie tafla pękła i 12-latek wpadł do lodowatej wody. Anthony Perez, nie myśląc długo, ruszył koledze z pomocą. Udało mu się jakoś wyłowić go na brzeg. Sam jednak był już tak wykończony, że nie miał sił wyjść. Uratowany 12-latek pobiegł do domu i zaalarmował dorosłych, którzy wezwali pomoc. Zanim ta nadjechała, 11-letni Anthony przebywał już w lodowatej wodzie prawie pół godziny. Na pomoc dziecku ruszyło trzech strażaków i policjantów. Wyłowionego nieprzytomnego już Anthony'ego przewieziono do Jamaica Medical Center. Jego stan był bardzo ciężki. Mimo desperackiej akcji lekarzy nie udało się uratować chłopca. Zmarł dwie godziny po przewiezieniu do szpitala.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki