Nawet mała wojna nuklearna zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu. Fakty bez emocji

2022-09-18 18:38

Gdyby Włodzimierz Putin w szaleńczej desperacji rozkazał użyć wobec Ukrainy broni jądrowej, wywołałby kryzys co najmniej europejski, jeśli nie globalny. Nikt nie wie, czy skończyłoby się na taktycznym ataku jądrowym. Nie ma pewności, że – wskutek różnych przyczyn – trzecie użycie broni A w historii ludzkości nie skutkowałoby kolejnymi. Wiadomo natomiast, jakie byłby skutki jądrowego konfliktu.

wybuch jądrowy

i

Autor: pixabay.com

I nie musiałaby to być III wojna światowa, w której mocarstwa atomowe niszczą się wzajemnie międzykontynentalnymi rakietami z megatonowymi głowicami „Nawet mała wojna nuklearna zagraża bezpieczeństwu żywnościowemu” – to tytuł artykułu (Deepak K. Ray, „Nature Food”) i jednocześnie memento naukowców dla polityków i ludzkości. Oczywiście pierwszymi ofiarami byłby miliony zabitych wskutek promieniowania cieplnego, fali uderzeniowej i radiacji wywołanych przez eksplozje ładunków jądrowych. W następstwie skutków takiej wojny ofiarami byliby ci, dla których nie starczyłoby żywności, bo wskutek wymiany jądrowych ciosów znokautowana zostałaby przyroda, co miałoby wpływ na destrukcję rolnictwa.

Doszłoby do tego nawet w przypadku lokalnego konfliktu jądrowego, w którym strony użyłby 100 ładunków. Tak wymiana ognia mogłaby mieć miejsce w wojnie między Pakistanem i Indiami. Oba państwa mają broń jądrową na taktycznym poziomie. Ani jedno, ani drugie nie mają jeszcze rakiet o zasięgu międzykontynentalnym. Zresztą w takiej hipotetycznej wojnie takie środki przenoszenia są niepotrzebne. Wystarczyłby takie, których użyciem Rosja grozi Ukrainie i Zachodowi. Jakie byłby skutki takiej „małej wojny nuklearnej”?

Express Biedrzyckiej - gen. Bogusław Pacek: Putin gra kryzysem żywnościowym

Statystycznie ujmując w skali globalnej przeciętnie każdy z tych, co żyliby po tej wojnie, miałby o 8 proc. mniej kalorii na talerzu. To nie wygląda zatrważająco. A to? 255 min ludzi ucierpiałoby z głodu w kolejnych latach. To już budzi grozę! Po 100-ładunkowej wojnie do atmosfery wybuchy wyrzuciłby 5 mln t cząstek stałych – sadzy, pyłów itp. W innym scenariuszu, zakładającym eksplozję 250 ładunków, w powietrze wyleciałoby 27 mln t cząstek stałych. Skutki tego dla rolnictwa byłby takie, że – jak szacują naukowcy – żyjący na półkuli północnej mieli by na talerzach (statystycznie) o połowę mniej kalorii niż przed wybuchem takiej wojny! Co to oznaczałoby, wyjaśniać nie trzeba. A teraz, gdyby eksplodowało jeszcze więcej głowic jądrowych… A gdyby USA i Federacja Rosyjska wystrzelały w siebie całe swoje arsenały?

Według Federacji Amerykańskich Naukowców (ten think tank zbiera i analizuje dane dotyczące m.in. potencjału jądrowego państw dysponujących bronią A) obecnie USA mają na stanie 5428 głowic różnej mocy, a Rosja – 5977. Pozostałe państwa są pod tym względem daleko w tyle. Numer 3 na liście jądrowych mocarstw to Chiny (350 głowic). Dalej: Francja (290), Wielka Brytania (225), Pakistan (165), Indie (160), Izrael (90) i Korea Północna (20). Wkrótce świat przekona się, na ile blokada eksportu ukraińskiego zboża wpłynie na sytuację żywieniową w Afryce i Azji. Strach myśleć o skutkach tego, gdyby ziściły się pesymistyczne scenariusze. A co dopiero o tym, jaki wpływ na tę sytuację, nie tylko na tych dwóch kontynentach, miałoby użycie przez Rosję na Ukrainie nawet taktycznej bronią jądrowej. Putin w szaleńczej desperacji wywołałby kryzys co najmniej europejski, jeśli nie globalny. I nie jest to konkluzja emocjonalna, która padła tu, by oddziaływać na emocje Czytelników. Takie byłby fakty, gdyby Putin okazał się szaleńcem...

Sonda
Czy Polska powinna ewentualnie przyjąć amerykańską broń jądrowa na swoje terytorium?