Jadwiga Staniszkis

i

Autor: "Super Express"

Córka Jadwigi Staniszkis szczerze o swojej mamie: Nie wiem czy głosowałabym na mamę na liście PiS

2015-09-22 14:30

- Wiedziałam już jako dziecko, że choć praca nie jest ważniejsza ode mnie, to jest dla niej istotna. Nigdy też nie była osobą wylewną, okazującą uczucia. Na pewno wyglądało to nieco inaczej niż w innych rodzinach. Ale jednak, choć zapowiadała, że nie obejrzy mojego pierwszego występu w telewizji jako kandydata na posła, to obejrzała i była pierwszą osobą, która po nim do mnie zadzwoniła - mówi o swojej mamie Joanna Staniszkis, córka Jadwigi Staniszkis.

"Super Express": - Dla wielu niespodzianką jest start córki prof. Jadwigi Staniszkis z ugrupowania innego niż PiS. To wynik buntu pokoleń?

Joanna Staniszkis: - Absolutnie nie. Moja mama ma wyraziste poglądy, ale muszę przyznać, że nie narzuca ich wszystkim na siłę. I kiedyś też miała bardziej lewicowe poglądy niż dziś. Choć był taki czas, kiedy była bardzo zaangażowana w popieranie Jarosława Kaczyńskiego. Zaraz po katastrofie smoleńskiej. Wtedy nawet w ogóle się z nami nie spotykała, bo to było naprawdę nie do wytrzymania. Teraz jest nieco inaczej, nie drażnimy się i rozmawiamy o polityce znacznie mniej.

- Trudno uwierzyć, żeby w domu prof. Staniszkis unikało się rozmów o polityce.

- Mama ma takie poglądy, jakie ma, a reszta rodziny jednak zdecydowanie inne (mówiąc w skrócie - bliżej Platformy niż PiS). Woleliśmy zatem unikać kwestii stricte politycznych, personalnych. Chętniej rozmawialiśmy o sprawach społecznych. Te rozmowy były z boku polityki, bo inaczej wszyscy za bardzo się denerwowali.

- Raczej Platforma niż PiS? Rodzina Staniszkisów od pokoleń była obecna w polityce, niemal zawsze po stronie endecji. Pani pradziadek był endeckim posłem. Dziadek i babcia byli nawet związani z radykalną ONR "Falanga". A tu Platforma...

- To prawda, ale w domu raczej nie mówiło się o międzywojennej przeszłości. Zwłaszcza o tej Falandze. Już więcej o pradziadku pośle. I tamta endecja nie była ugrupowaniem aż tak zaściankowym, jak się dziś wydaje. Powiedziałabym, że była to przede wszystkim partia pozytywistyczna w sensie zaangażowania społeczno-politycznego. I właśnie tak to odczytywaliśmy, nie było to aż tak ideologiczne, ale patriotyczne.

- Wspominała pani, że nie miała pani najłatwiejszej relacji z mamą. To kwestia poglądów? Osobowości?

- To nie miało związku z poglądami. Mama była zawsze zajętą osobą. Jest bardzo skupiona na swojej pracy, z ludźmi ma słabszy kontakt. I podobnie było z rodziną. Zawsze coś pisała, często w pośpiechu. Tak jest dziś, tak było, od kiedy pamiętam. Wiedziałam już jako dziecko, że choć praca nie jest ważniejsza ode mnie, to jest dla niej istotna. Nigdy też nie była osobą wylewną, okazującą uczucia. Na pewno wyglądało to nieco inaczej niż w innych rodzinach. Ale jednak, choć zapowiadała, że nie obejrzy mojego pierwszego występu w telewizji jako kandydata na posła, to obejrzała i była pierwszą osobą, która po nim do mnie zadzwoniła.

- I jak zrecenzowała?

- Podobało jej się. Może musiała się przekonać, że dam sobie radę. Chyba uznała, że dałam.

- Nadal podkreśla, że na panią nie zagłosuje?

- Nie zdziwię się, jeżeli nie zagłosuje. Ma swoje poglądy i ich nie zmieni. I ja to bardzo cenię, jest niezależną osobą, podobnie jak ja. Jeżeli już, to zagłosowałaby tylko dlatego, że jestem jej córką. I szczerze mówiąc, sama nie wiem, czy gdyby mama kandydowała z PiS, to sama bym na nią zagłosowała. Zachwycona pomysłem kandydowania nie była, ale spodziewałam się tego. Ona nie uważa Sejmu za miejsce dla niej bądź dla mnie.

- Dlaczego?

- Uważa Sejm za miejsce dla zawodowych polityków i działaczy społecznych, a nie dla naukowców bądź ludzi uprawiających jakiś konkretny zawód. Nie uważa też Sejmu za... zbyt ciekawe miejsce. Ja przeciwnie. I myślę, że przyszedł czas, żeby pojawili się w Sejmie i polityce ludzie wykonujący konkretne zawody i mający umiejętności.

- Pani jest matematykiem.

- Mam doktorat z matematyki, potrafię logicznie myśleć, nie widzę powodu, dla którego moja wiedza miałaby się nie przydać. Na co dzień jestem nauczycielką w zespole szkół przy Bednarskiej. Chciałabym też, żeby polska polityka wyszła z tego kręgu dzielenia wszystkiego między PiS a PO. Mamy taki piękny kraj, tak sympatycznych i miłych ludzi, a w telewizji jakaś dziwna wojna polityków. To smutne i czas, by się z tym pożegnać. To też był jeden z powodów mojego zaangażowania.

Zobacz: Liroy: Jak ktoś nie chce, niech na mnie nie głosuje. Ch... mnie to obchodzi