Edward Lucas

i

Autor: materiały promocyjne

Edward Lucas: Polska to regionalne mocarstwo

2015-10-26 3:00

Edward Lucas w rozmowie z Tomaszem Walczakiem ocenia sytuację Polski w regionie.

"Super Express": - Wkrótce poznamy nowy polski rząd, któremu przyjdzie działać w świecie pełnym nieprzewidywalności. Jaką rolę Polska i jej nowy rząd może w tym świecie odgrywać?

Edward Lucas: - Zależy, jaką skalę zastosować. Na poziomie regionalnym Polska jest mocarstwem. Przede wszystkim wynika to z wielkości waszego kraju, ale także z takich kwestii, jak to, że wydajecie realne pieniądze na obronę, macie znaczące siły zbrojne, dysponujecie znakomitym wywiadem, który wyłapuje rosyjskich szpiegów. Polska ma też ogromne znaczenie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo krajów bałtyckich, a ta kwestia to już nie tylko sprawa lokalna, ale globalna. NATO koncentruje się teraz na ochronie swoich najsłabszych członków, którzy znajdują się na północnym wschodzie Europy. Moim zdaniem jesteśmy świadkami bardzo ważnego momentu dla Polski. Nadchodzi bowiem bardzo ważna polityczna zmiana, która sprawi, że jak nigdy wcześniej będziecie odrywać istotną rolę w kwestiach bezpieczeństwa innych krajów.

Czytaj: Policjanci uratowali dwie osoby z pożaru

- Dla wielu osób w Polsce, głównie po prawej stronie sceny politycznej, to nie wystarczy. Chcą, by Polska była kluczowym graczem w UE i rozgrywającym w świecie Zachodu równie ważnym jak Niemcy. To sny o potędze?

- Mam wrażenie, że Polska tkwi gdzieś między manią wielkości a kompleksem niższości. Jeśli Polska byłaby krajem o liczbie ludności rzędu 80 mln i PKB w wysokości 3,7 tryliarda dolarów, to byłaby inna sprawa. Ale nie jesteście ani tak ludnym, ani tak bogatym krajem. Dlatego tego polskiego kompleksu niższości, że nie jesteście tak ważni jak Niemcy, nie rozumiem.

- Głównym wyzwaniem nadal wydaje się kwestia Ukrainy i rosyjskiej agresji wobec tego kraju. Jaką rolę ma tu do odegrania Polska?

- Polska ma unikatową rolę do odegrania w kwestii Ukrainy ze względu na swoje położenie, bliskość kulturową i językową, wspólne doświadczenia historyczne i więzi gospodarcze, które oba wasze kraje łączą. Macie więc zasadniczą rolę do odegrania, jeśli chodzi o rozwój gospodarczy Ukrainy i pomoc w przemianach politycznych. Problem z Rosją to też wspomniane bezpieczeństwo krajów bałtyckich i kluczowa rola, jaką w tej kwestii odgrywacie. Liczę, że nowy rząd będzie kontynuował politykę szerokiego wsparcia militarnego dla Litwy, Łotwy i Estonii, a także dbania o bezpieczeństwo energetyczne tych krajów. Jest też kwestia Szwecji czy Finlandii.

- Co z tymi państwami?

- Współpraca z tymi krajami jest kluczowa, jeśli chodzi o bezpieczeństwo w rejonie Morza Bałtyckiego. W stolicach obu tych państw władze nerwowo obserwują zmiany na polskiej scenie politycznej i boją się nieprzewidywalności nowego rządu w Warszawie. Mają bowiem w pamięci rządy braci Kaczyńskich. Jeśli więc PiS przejmie władzę, będzie musiał uspokoić partnerów w Finlandii i Szwecji, że kooperacja w kwestiach wspólnego bezpieczeństwa nie będzie zagrożona. Podobny niepokój panuje w Niemczech. Politycy w Berlinie chwalą sobie współpracę z rządem PO i nie wiedzą, czego się spodziewać po ewentualnym rządzie PiS, z którym mieli już swoje przejścia. Wiem, że polubili Andrzeja Dudę i chcieliby, żeby nowy rząd prezentował podobne podejście jak wasz prezydent. Trudnym odcinkiem będzie Grupa Wyszehradzka.

- PiS zapowiada, że współpraca w ramach tej grupy będzie kluczowa, choć ostatnie wydarzenia pokazują, że jedność w jej ramach może się okazać mrzonką.

- Właśnie. Grupa Wyszehradzka jest w fatalnej kondycji. W krajach wchodzących w jej skład dominują proputinowskie i autorytarne tendencje. Polska będzie musiała się zdecydować, jak bardzo chce się zaangażować we współpracę z tymi krajami, czy może będzie jednak chciała umyć ręce i poczekać na zmianę tamtejszych rządów. Widać wyraźnie, że w którąkolwiek stronę by spojrzeć w najbliższym sąsiedztwie Polski, panują tam duża niepewność i trudności polityczne.

- Jak w takim otoczeniu radzić sobie z putinowską Rosją i jej planami dalszej destabilizacji w Europie?

- Polska musi przede wszystkim promować bezpieczeństwo regionalne. Wasze bezpieczeństwo zaczyna się bowiem na granicy norwesko-rosyjskiej na północy i w basenie Morza Czarnego na południu. Gdziekolwiek tam są problemy, ma to bezpośredni wpływ na sytuację Polski. Najlepszą gwarancją bezpieczeństwa waszego kraju jest bezpieczeństwo waszych sąsiadów.

- Ostatnie lata pokazały, że coraz trudniej o jedność w ramach UE i można mieć obawy, czy przetrwa ona obecne turbulencje. Tam trzeba skupić swoje wysiłki?

- UE to historia sukcesu, zwłaszcza dla takich krajów jak Polska. Nie wszystko jest w waszych rękach. Nie powstrzymacie Wielkiej Brytanii od wyjścia ze Wspólnoty, nie zatrzymacie Marine Le Pen od dojścia do władzy we Francji, nie możecie zahamować proputinowskich sympatii części unijnych państw. Musicie wykorzystać te szanse, które daje UE w obecnej formie, zwłaszcza w kwestiach gospodarczych i kwestiach bezpieczeństwa. W tej drugiej sprawie wiele się zmieniło w myśleniu europejskich elit na korzyść stanowiska Polski. UE staje się powoli imperium, a historia dowodzi, że imperium, które nie potrafi ustabilizować swoich peryferiów, skazane jest na zagładę. W tej kwestii Polska ma ważne zadanie do wykonania.

- Gorącym tematem są uchodźcy. PiS ma bardzo sceptyczny do nich stosunek. Jeśli obejmie władzę, będzie mógł dalej głosić to, co głosił do tej pory?

-Nie wydaje mi się to możliwe. Kwestia uchodźców to największe wyzwanie, przed jakim stoi Europa od czasów upadku komunizmu, i Polska, jeśli chce się w Europie liczyć, musi wziąć za rozwiązanie tego problemu dużą odpowiedzialność. W Warszawie oczekuje się solidarności europejskiej w kwestiach bezpieczeństwa na Wschodzie, ale musicie też pokazać swoją solidarność w tym fundamentalnym dla UE problemie. Jeśli PiS nie chce skazać Polski na izolację, będzie musiał zmienić swoją retorykę, a co za tym idzie praktykę władzy w kwestii uchodźców.