Jan Rulewski: Trzeba zmienić program, nie lidera

2015-05-29 4:00

"Super Express": - Wszyscy zastanawiają się, co dalej z PO. Dla wielu wynik wyborów prezydenckich to koniec waszego pięknego snu... Jan Rulewski: - Skoro się zastanawiają, to znaczy, że jesteśmy potrzebni. A odpowiadając na pańskie pytanie, nie traktuję przyszłości PO w kategoriach schyłkowych. Mimo porażki w tych wyborach Platforma nadal jest partią kluczową.

- Widmo porażki w jesiennych wyborach jednak nad nią wisi.

- Jeśli traktować PO jako spółkę akcyjną, to jej akcje nie wzrastają. Na pewno wybory parlamentarne mają inny charakter i będziemy się w nich liczyć. Będzie o tyle trudniej, że wybór nie jest już między PO i PiS, ale doszedł jeszcze czynnik Kukiza, który może zmienić koalicyjne możliwości obu partii. Trzeba się w tym odnaleźć.

- Jak? Zmieniając lidera? Pokazując młodszych, mniej zmęczonych polityków PO?

- Zmiana twarzy, wpuszczenie młodej krwi to najprostsza sprawa, ale przy dzisiejszych nastrojach politycznych nie byłby to magnes przyciągający wyborców. Szczególnie młodzi chcą czegoś więcej. Zresztą dogmatyczne eksponowanie młodych polityków nie przełożyłoby się raczej na zmianę jakościową w PO.

- Czyli lider powinien zostać?

- Tak, nie ma potrzeby zmiany. Zmiana jest potrzebna, jeśli chodzi o grupę docelową PO. Nasza partia powinna trzymać się jeszcze bardziej środka sceny politycznej. Drugim koniecznym elementem, który domaga się korekty, jest to, co wyszło przy wyborach prezydenckich - poczucie wyborców, że Platformie brakuje wrażliwości społecznej. Prezydent Komorowski i PO jako całość dużo mówi o 25 latach wolności, której czuje się strażnikiem. No dobrze, ale wolność to nie wszystko. Ważna jest również sprawiedliwość, która wraz nią powinna iść.

- No właśnie, tu wychodzi trochę oderwanie elit politycznych od rzeczywistości. Już tylko one czują, że ta wolność jest wartością samą w sobie. Ludzie mają większe aspiracje. Chcą poprawy swojego życia, bo wolnością rodzin nie wykarmią.

- Właśnie. W Grecji wolność mają jeszcze dłużej niż w Polsce, ale czy można ten kraj nazwać szczęśliwym? Raczej nie. Trzeba jeszcze dać szansę skorzystać Polakom z tej wolności. Trzeba wiele rzeczy poprawić i PO nie potrafiła w wyborach prezydenckich pokazać, skąd wziąć na to pieniądze. W tej kampanii zabrakło mi zresztą ze strony wszystkich kandydatów próby pokazania Polakom, kiedy wreszcie będzie nam się żyło lepiej. Już nawet nie mówię, żeby było tak jak na Zachodzie, ale żeby poziom życia i poczucia bezpieczeństwa socjalnego był choćby porównywalny. Mówi się, że potrzeba na to jeszcze ok. 20 lat. Moim zdaniem PO powinna zapowiedzieć przyspieszenie.

- PO musi zrobić więc to, co udało się Dudzie - przekonać wyborców, że jest nadzieja na zmiany na lepsze?

- Przy reformach, których - trzeba to przyznać - zaniechaliśmy, takie przyspieszenie jest możliwe. Za to w ostatnich latach rozmontowano rynek pracy, pozbawiono Polaków wiary w system ubezpieczeń społecznych. Trzeba to naprawić i pokazać społeczeństwu, że warto w tym kraju żyć.

Zobacz: Rafał Trzaskowski: Takie opinie to zaprzeczenie demokracji