Marek Król: Najgorsza dyktatura

2014-01-13 3:00

Tyle dobroci społeczno-partyjno-rządowej się ostatnio nagromadziło, że wstyd się nie cieszyć. Premier, ciągle bez alkomatu, obiecał, że przed wyborami zrealizuje wszystko, co obiecał przez ostatnie sześć lat. Wstyd się nie cieszyć, zwłaszcza że w 2022 roku, jak obiecuje Tusk, będziemy w gronie dwudziestu najbogatszych krajów świata. Czy jednak za osiem lat ktokolwiek będzie pamiętał, kto tyle dobra nam obiecał i jak się nazywał? Tusk tyle obiecał, że żaden zdrowy mózg nie jest w stanie tego zapamiętać. Ilość przeszła w jakość rządzenia, więc jakoś przeżyjemy najbliższe osiem lat, kiedy będziemy w gronie najbogatszych państw.

"Jeżeli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie. Rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy" - ostrzegała Margaret Thatcher. A więc ty, czytelniku podatniku, nie ciesz się, że coś dostaniesz, bo i tak rząd wcześniej zabierze Ci forsę, i to nie tylko z OFE. "Jakie to szczęście dla rządzących, że ludzie nie myślą", zauważył Adolf Hitler, będąc u szczytu władzy. I to szczęście od lat sprzyja ludziom lewicy, czyli lewizny. A oni wiedzą, jak być dobrym za cudze pieniądze. "Lewicowość jest czymś w rodzaju fantazji masturbacyjnej, dla której świat faktów nie ma większego znaczenia". Te słowa George'a Orwella doskonale pasują do przymusowej masturbacji zbiorowej, której finał, zwany wielkim, mieliśmy w minioną niedzielę. Oczywiście, podobnie jak rządową, i tę masturbację Owsiakową sfinansowałeś ty, czytelniku podatniku. Potwierdzeniem tego jest gest Janusza Piechocińskiego, który zaoferował dzień w fotelu wicepremiera. Zwycięzca licytacji będzie miał do dyspozycji samochód wicepremiera z kierowcą wraz z wszystkimi apanażami finansowanymi przez podatników. Cóż, lewicowy Piechociński lubi być dobry za cudze pieniądze. Nie będzie przecież gościł zwycięzcy licytacji w swoim prywatnym domu w Lesznowoli. BOR poszedł w ślady Piechocińskiego i zaoferował zwycięzcy licytacji udział w pozorowanym zamachu, przejazd kolumną i inne sztuczki opłacone przez podatników. Lewicowa dobroć sfinansowana przez innych nie zna granic. A smakoszom Owsiak oferuje kolację z Robertem Biedroniem, szkoda, że bez śniadania z Grodzką. Jak się okazuje, postępaki Owsiaka oddadzą wszystko, co sfinansuje podatnik. I tylko "SE" jako jeden z nielicznych oferuje ze swoich zasobów kurs dla paparazzich. Dałbym wiele za zdjęcie pseudo-Piechocińskiego, który po pracy w gabinecie wicepremiera spotyka się na kolacji z Biedroniem tuż po sfingowanym zamachu BOR.

Róbta, co chceta, niech żyje tandeta

III RP! Tylko ludy prymitywne podzielają pogląd Adama Smitha, że praca jest bogactwem narodów. Postępaki III RP bogacą się na żebraczej pracy innych w systemie wszechobecnej dyktatury dobroci. Jest to najgorsza dyktatura, która przeciwników degraduje do poziomu wrogów szczęścia ludzkości, postępu i radości.