Marek Król: Śmierć samobójcom

2016-09-12 4:00

Perwersja demokracji to nie tylko wolne wybory. Szczególnie, kiedy naród zawodzi elity i wybiera niewłaściwych do rządzenia. Największą perwersją demokracji jest wolność słowa, a więc także wolność głoszenia głupot i idiotyzmów. Innymi słowy, z wolnością słowa jest jak z nożem, którym można pokroić chleb lub samego siebie. Dokonał tego Grzegorz Schetyna, który orzekł, że to Jarosław Kaczyński spowodował wystąpienie Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.

Tak, tak, więc proszę zapiąć pasy, bo będę rekonstruował odlot Schetyny na konferencji PO w Szczecinie poświęconej polityce zagranicznej. Wyspiarze, kiedy zobaczyli, że PiS szuka strategicznego partnera w Wielkiej Brytanii, zagłosowali za Brexitem, zdaniem Schetyny. Zdecydowali się opuścić UE, kiedy zobaczyli, czym grozi ich sojusz z Jarosławem Kaczyńskim. Widocznie Brytyjczycy naczytali się Gazety Wyborczej i naoglądali TVN i Polsatu, posłuchali Bolka Wałęsy i odechciało im się być razem w UE z kaczystowską Polską. Schetyna należy do polityków, którzy na każdy temat nie mają nic do powiedzenia. I to się potwierdza każdego dnia, kiedy ten człowiek, otwierając usta, dokonuje publicznego samobójstwa. Nie jest w tym osamotniony, bo od lat wspiera go w publicznym samozaoraniu się Hanna Gronkiewicz-Waltz. Trudno się temu dziwić, bo jest wiceSchetyną w partii. HGW jest w takiej desperacji, że żeby zachować stanowisko prezydenta, gotowa jest zjeść swoje buty na żywo przed kamerami telewizyjnymi. W ramach odnowy w duchu świętym HGW ujawniła, że żyje w toksycznym związku małżeńskim. Jej mąż Andrzej Waltz nic jej nie mówił o przejęciu w spadku kamienicy na Noakowskiego. Otóż w czasie, kiedy mąż skasował parę milionów złotych ze sprzedanej kamienicy, HGW była wiceszefem EBOR-u. Obracała miliardami, więc mąż nie chciał jej zawracać głowy głupim milionem dolarów. Oczywiście sadyści z PiS palcem w bucie nie kiwną, by skrócić agonię HGW, bo takiego spektaklu samobójczej głupoty nie wymyśliliby najlepsi PR-owcy rządzącej partii. Niech żyje i rozkwita wolność słowa, także sędziów, którzy publicznie potrafią się pochlastać swoim językiem. Zademonstrowali to na ostatnim kongresie sędziów polskich. To było jakieś publicznie samobójstwo kasty nietykalnych autorytetów prawa. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Polacy w końcu dowiedzieli się, dlaczego sędziowie mają immunitet. Mają go po to, by nie wpaść w łapy polskiego wymiaru niesprawiedliwości, który sami tworzą. Mimo licznych deficytów umysłowych zaprezentowanych na kongresie, nie są aż tak głupi, by zaufać swoim kolegom sędziom. Kiedyś przeczytałem na murze hasło: "Śmierć samobójcom", które wydało mi się okrutne i nieludzkie. A tymczasem hasło to jest realizowane nie tylko przez platformerskie elity, ale także przez pajaców w togach, dokonujących publicznego samobójstwa z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.