Tadeusz Płużański

i

Autor: Mariusz Grzelak Tadeusz Płużański

Opinie Super Expressu. Tadeusz Płużański: Prezydent Duda na Rakowieckiej

2015-05-30 4:00

26 maja 1948 r. W drzwiach celi staje trzech mundurowych. - Płużański! - wywołują. - Tadeusz - odpowiada więzień. - Jaki macie wyrok? - Kara śmierci. - No, przykro, ale nie jesteście ułaskawieni. Pakujcie się. Skazaniec rozkłada koc i wrzuca do niego swoje rzeczy: jakiś kawałek chleba, miskę, łyżkę, mydło, pastę i szczoteczkę do zębów.

Współwięźniowie drżącymi rękami starają się mu pomóc, ale zdołają tylko wyszeptać: - Panie Tadku, niech się pan trzyma. Skazaniec wydaje się spokojny, chociaż czuje, że coś z niego gwałtownie uchodzi. - Gotowy? Wychodzić! Na korytarzu rzucają go nosem do ściany. Potem prowadzą na miejsce straceń. Tam, gdzie poprzedniego dnia kat Mokotowa Piotr Śmietański zamordował Witolda Pileckiego. Ubek strzelił bohaterowi z tyłu w potylicę - jak w Katyniu.

Dla Tadeusza Płużańskiego, mojego Ojca, był to jeden z najgorszych dni w życiu. Wiedział, że niewinnie ginął jego dowódca. Teraz przyszła kolej na niego. Skazany na śmierć za szpiegostwo na rzecz polskiego przecież gen. Andersa, 73 dni czekał na wykonanie wyroku. Miał podzielić los 300 innych Niezłomnych zastrzelonych w ubeckiej katowni przy ul. Rakowieckiej, a następnie ukrytych w bezimiennych dołach na "Łączce".

"Chwytają mnie pod ręce, chociaż idę spokojnie, na tle nieba cień zapłakanej Agnes, prawą stopę uwiera przyciasny but, dlaczego temu z lewej tak zadrżało ramię...? Przecież we mnie już cisza. Jak on to zrobi...? Ten trzeci. Żeby celował dobrze. Z pół metra nie może chybić. Jeszcze trzech dołącza, jeden to naczelnik, drugi lekarz weźmie mego trupa za rękę i stwierdzi zgon, trzeci z plikiem papierów, kto to...? - W imieniu Rzeczypospolitej... Na mocy wyroku... Kłamliwe kule słów. Jeszcze kilka metrów życia. Dlaczego tyle...? Jakiś budynek ze schodami w dół... Twarde uderzenie pod łopatką u wylotu niemieckiego pocisku. To jeszcze nie to... Szczęk rewolwerowego zamka. Ułamek sekundy. Żeby celował dobrze..." - napisał Ojciec we wspomnieniach "Z otchłani". Napisał, bo ubecy zamiast do piwnicy, poprowadzili go na górę - do pomieszczeń administracyjnych. Tam rozbawieni oświadczyli: ty, taki owaki, bandyto, masz szczęście, bo nasz prezydent ułaskawił Cię na dożywocie. - Będę żył - pomyślał. Ale zaraz on, 28-letni mężczyzna, wyobraził sobie całe życie w stalinowskiej katowni. - To już chyba lepiej od razu śmierć...

Zobacz: Warszawa. Idiota z wybiegu w rękach policji

25 maja 2015 r. prezydent elekt Andrzej Duda składa kwiaty pod aresztem przy ul. Rakowieckiej. - Mam nadzieję, że Polska odnajdzie doczesne szczątki rotmistrza Pileckiego i będzie mogła go pochować z godnością, na jaką zasłużył - mówi. Wcześniej, 1 marca, w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, zapowiada wydobycie z dołów "Łączki" wszystkich zamordowanych i pochowanie ich w wielkim narodowym Panteonie.