Paweł Lisicki

i

Autor: Damian Klamka Paweł Lisicki Redaktor naczelny „Do Rzeczy”

Paweł Lisicki: Rozmowa spod budki z piwem

2016-06-30 4:00

- Przyczyny takich zjawisk należy upatrywać w tym, że zawsze gdy mamy do czynienia z jakimś podziałem, z istotną kwestią dotyczącą przeszłości, to pojawia się grupa ludzi, która wykorzystuje tę sytuację i protestuje. - komentuje Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do rzeczy", w rozmowie z "Super Expressem".

"Super Express": - Ostatnio mieliśmy kilka tragikomicznych wydarzeń w przestrzeni publicznej: Lech Wałęsa chce wyrywać ludzi z korzeniami, a poseł PiS Dominik Tarczyński proponuje mu solo - walkę jeden na jednego. Nazywa bydlakiem. Czy leci z nami pilot?

Paweł Lisicki: - Nie wiem, czy leci z nami pilot, ale odnoszę wrażenie, że była to rozmowa rodem spod budki z piwem. Przy czym w przypadku Lecha Wałęsy można było się już oswoić z jego dziwacznym, bardzo brutalnym językiem. Natomiast dziwię się, że wśród posłów PiS znajdują się tacy, którzy posługują się podobnym językiem jak to zaprezentował Dominik Tarczyński.

- Agresja słowna posła Tarczyńskiego zaskoczyła chyba wszystkich. Domyślam się, że trudno znaleźć słowa usprawiedliwienia na takie postępowanie.

- Nie sposób znaleźć usprawiedliwienia. Takie wyrażenia to język parachuligański. I nawet jeśli można mówić o tym, że było to jakieś odniesienie do wypowiedzi Lecha Wałęsy połączone z próbą wejścia w tę jego konwencję, to jest to próba nieudana. Nie jest czymś właściwym, żeby komunikować się w takiej konwencji.

- Trudno nie połączyć tego uchybienia dobrym obyczajom z inną niekulturalną praktyką, jaką jest buczenie i gwizdanie przy okazji obchodów ważnych rocznic. Obserwowaliśmy to w czasie uroczystości związanych z Powstaniem Warszawskim, obserwowaliśmy teraz w czasie niedawnych obchodów Czerwca '56. Czy te gwizdy można potraktować jako dopuszczalny wyraz dezaprobaty, czy też było to przekroczeniem granic?

- Tu powstaje pytanie, co jest dopuszczalne? Natomiast ludzie to robią, postępują w taki sposób. Niewątpliwie ani na Powązkach, ani w czasie celebrowania innych rocznic takie zachowanie nie jest właściwe. Jednak prawda jest taka, że Polska nie jest odosobniona pod tym względem. Obserwujemy przykłady takiego demonstrowania swojego zadowolenia lub też - najczęściej - niezadowolenia również w innych krajach. Najczęściej pojawiają się one tam, gdzie społeczeństwo jest mocno podzielone w sprawach dotyczących również przeszłości.

- Jakie konkretnie przykłady ma pan na myśli?

- Całkiem niedawno podobna sytuacja miała miejsce we Francji. Gdy prezydent Hollande składał kwiaty na grobach poległych w 1914 roku, to również pojawili się tam ludzie, którzy atakowali francuskiego przywódcę. Przyczyny takich zjawisk należy upatrywać w tym, że zawsze gdy mamy do czynienia z jakimś podziałem, z istotną kwestią dotyczącą przeszłości, to pojawia się grupa ludzi, która wykorzystuje tę sytuację i protestuje. Takie zachowania są niewłaściwe, natomiast oburzanie się na nie przypomina utyskiwania na pogodę, na to, że klimat mamy taki, jaki akurat mamy. Niestety, takie rzeczy będą się zdarzały.

Zobacz też: Mariusz Błaszczak w WIĘC JAK: Lewandowski udowodni, że jest lepszy od Ronaldo