PIOTR GLIŃSKI

i

Autor: Andrzej Lange PIOTR GLIŃSKI

Piotr Gliński: Odbiję Cytadelę dla Polski

2016-08-06 7:40

Piotr Gliński w wywiadzie z "Super Expressem" o apelu pamięci podczas obchodów Powstania Warszawskiego: "Robi się awanturę, bo Powstanie niektórych w oczy kole. Nie chcą uznać, że Powstanie Warszawskie było milowym krokiem w budowaniu polskiej tożsamości".

"Super Express": - Jak pan premier oceni to, co się działo wokół obchodów 72. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego?

Prof. Piotr Gliński: - Awantury, z którymi mieliśmy do czynienia, były niepotrzebne. Pojawiające się incydenty wynikają z tego, że wciąż pewne środowiska manipulują w sprawie Powstania Warszawskiego lub próbują podważyć jego sens. Tymczasem bez niego prawdopodobnie Polska nie byłaby dziś niepodległa. Pamięć o Powstaniu pomogła nam przetrwać PRL.

- Duże kontrowersje wywołał apel pamięci, który zaproponował minister Macierewicz. Po jednej stronie stanął PiS, a po drugiej kombatanci. Tak było to przedstawiane.

- To czysta propaganda. Robi się awanturę, bo Powstanie niektórych w oczy kole. Nie chcą uznać, że Powstanie Warszawskie było milowym krokiem w budowaniu polskiej tożsamości. Nie można przejmować się opiniami osób, które chcą skłócić Polaków. Trzeba robić swoje i okazywać miłosierdzie, o którym ostatnio tak dużo mówiliśmy podczas Światowych Dni Młodzieży. Byłem w Krakowie, na Jasnej Górze i w Auschwitz. Miałem zaszczyt przez moment rozmawiać z Ojcem Świętym. To były wspaniałe chwile.

- Ale włączanie apelu smoleńskiego do wszystkich uroczystości patriotycznych uważa pan za dobry pomysł?

- To się stało osią sporu, ponieważ ci, którzy chcą podziału Polaków, wciąż podburzają ludzi do nienawiści. Grają także na emocjach kombatantów. Przeraża mnie to. Apel smoleński stał się bronią dla ludzi, którym zależy na niszczeniu polskiej wspólnoty. Ta wspólnota została zniszczona właśnie w smoleńskim błocie. Mamy obowiązek mówić o tym, co tam się stało. Smoleńsk to nierozerwalny fragment polskiej pamięci i najnowszej historii. Najbardziej tragiczne wydarzenie po II wojnie światowej. Wydarzenie, podobnie jak Powstanie Warszawskie, kształtujące naszą tożsamość, ale zgodzę się, że kompromis pomiędzy MON a protestującymi był w tej kwestii ważny. W takich sprawach zawsze chodzi o proporcje.

- Podoba się panu pomysł Jana Pietrzaka, aby postawić w Warszawie łuk triumfalny poświęcony wojnie 1920 roku?

- Bardzo cenię działalność Jana Pietrzaka. I podpisuję się pod nią, choć mnie bardziej podobają się klasyczne łuki triumfalne, takie, jakie widzę w Rzymie czy w Paryżu. Nie muszą być wielkie i strzeliste. Ale godne, bo to skandal, że w Warszawie nie ma upamiętnienia zwycięstwa armii polskiej nad bolszewikami. To też jeden z fundamentów naszego narodowego dziedzictwa.

- Przeciwnicy PiS mówią, że zawłaszczacie historię.

- Absurd. Czy ktoś im zabrania zajmować się dziedzictwem i pamięcią?

- Narzędziem takiego zawłaszczania ma być polityka historyczna.

- Polityka historyczna jest prowadzana przez każdą ekipę rządzącą. Pytanie brzmi, czy jest ona oparta na prawdzie i wartościach. Od początku mówiliśmy, że chcemy wprowadzić korektę polityki, którą prowadziła Platforma Obywatelska i PSL. Uważamy, że w historii istotne są ludzkie wybory, postawy. Musimy mówić, że ktoś potrafił podejmować ważne, choć trudne decyzje, a inny nie potrafił. Dla poprzedniej ekipy rządzącej Żołnierze Wyklęci byli niewygodni. Dlatego uznano, że nasi bohaterowie nie są istotni dla historii Polski.

- Historycy, publicyści przekonują, że postawa Żołnierzy Wyklętych powinna być filarem budowania tożsamości niepodległego państwa.

- Jednym z kilku filarów. Wyklęci chcieli odbudować Polskę i wyplenić komunę z polskiej ziemi. To, że do dziś zakłamuje się historię o tych, którzy poszli do lasu i nie złożyli broni, jest haniebne. Choć różne były drogi dochodzenia do niepodległości.

- Pojawiają się głosy, że tworzycie historię na nowo.

- Nasi oponenci wciąż wmawiają nam, że cenzurujemy historię. Nie wiem, czy robią to świadomie, ale to są kłamstwa. Widzimy protesty środowisk, które czują się bardzo zagrożone, bo władza się zmieniła. Nie podoba im się to, że nie popieramy w 200 proc. tego, co te środowiska nam proponują. One przyzwyczaiły się do wygodnej sytuacji, bo zmonopolizowały większość instytucji kultury. Niestety, ich postawa jest bardzo agresywna, wroga. Liczą, że nienawiść w polskiej wspólnocie przyniesie im władzę. My powinniśmy odpowiedzieć miłością, ale także stanowczo bronić naszych wartości.

- Możemy zdefiniować te środowiska?

- Publicystycznym językiem można je określić jako lewacko-liberalne, postkomunistyczne, nihilistyczne. Chociaż słowo "liberalne" chciałbym traktować w poważny sposób, bo są liberałowie, z którymi warto poważnie dyskutować.

- Zapowiadał pan premier superprodukcje filmowe o polskiej historii.

- Konkurs został ogłoszony w lipcu. Do 15 września czekamy na pomysły scenariuszowe. 50 najlepszych pomysłodawców zostanie zaproszonych do napisania krótkiego zarysu scenariusza. Otrzymają oni po 3 tys. zł. Jest to symboliczna zachęta, żeby napisać kilkanaście stron konspektu. Z tego wybierzemy pięć najlepszych projektów. Zwycięzcy otrzymają po 50 tys. zł na napisanie pierwszej wersji scenariusza. Nie chcemy propagandy, chcemy przede wszystkim dobrego, ale ważnego dla Polski kina.

- To będą produkcje na miarę Hollywoodu?

- Chcemy, żeby to były wysokobudżetowe produkcje z udziałem zagranicznych producentów. Nasz pełnomocnik w ministerstwie był już w Stanach i kontaktuje się z różnymi producentami. Konkurs jest otwarty. Takie same szanse mają opowieści bardziej kameralne.

- Powstanie superprodukcja o naszym superbohaterze rtm. Witoldzie Pileckim?

- To zależy od dobrego scenariusza. Teraz pan Marcin Kwaśny kończy film - zbiorowy portret Żołnierza Wyklętego. Wiem, że pewne scenariusze o rtm. Pileckim są realizowane.

- Od zwolenników też się wam dostaje. Zarzucają, że czasem "dobra zmiana" idzie zbyt wolno, ma to np. dotyczyć zmiany w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej.

- Jest projekt reformy PISF. Warto pamiętać, że zniszczyć zawsze jest łatwo, a zrobić dobrą reformę trudniej. Chciałbym, żeby takie reformy odbywały się z udziałem środowiska. Chcę przypomnieć, że wielu krytykujących nas artystów jest finansowanych przez nasze ministerstwo, ponieważ są artystami klasy światowej. Wspieranie i współpraca z nimi to oczywiste zadanie ministerstwa. Oni zdają sobie sprawę ze swojej wartości. Niestety, tę wartość wykorzystują przeciwko Polsce. Ich prawo.

- Pański resort nawiązał współpracę z największą kancelarią prawniczą na świecie, która ma chronić Polskę przed aktami nienawiści i agresji. Przed kim musimy się bronić?

- Wielu środowiskom wciąż zależy na dyskredytowaniu Polski. Musimy się też bronić przed ignorancją i brakiem wiedzy na nasz temat. Od lat nie była budowana polityka promocji polskiej kultury i tożsamości. Duże zasługi w odbudowie naszej tożsamości ma natomiast Reduta Dobrego Imienia Macieja Świrskiego, walcząca m.in. z kłamliwym określeniem "polskie obozy koncentracyjne". To inicjatywa oddolna, obywatelska. Istnieje też grupa prawników, która od lat pomaga społecznie. Obecnie potrzebujemy budowy sprawnego systemu państwowego, który by bronił dobrego imienia Polski, np. w sądach amerykańskich.

- Chyba największym konfliktem związanym z Ministerstwem Kultury jest sprawa Muzeum II Wojny Światowej. Z pana wypowiedzi można odczytać, że tą gdańską placówką zawładnęła jedna opcja polityczna.

- Obecny pan dyrektor, profesor Machcewicz, był doradcą w gabinecie politycznym premiera Donalda Tuska i pełnomocnikiem rządu.

- Obecna dyrekcja zarzuca wam, że chcecie zniszczyć Muzeum II Wojny Światowej, łącząc je z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 r.

- Nie wiem, czy pan redaktor wie, ale pierwotnie Muzeum II Wojny Światowej miało nosić nazwę Muzeum Westerplatte. Jednak zmieniono ją jeszcze w 2008 roku.

- Połączycie muzea?

- Tak jak zapowiadaliśmy, połączymy te muzea, tworząc Muzeum II Wojny Światowej. Pamiętajmy, że to jest placówka państwowa. Głupstwa, jakie opowiadają władze Gdańska, że mogą odebrać darowiznę na muzeum, nie są warte komentarza.

- Mamy w Warszawie Muzeum Historii Żydów Polskich, z wielkim mozołem powstaje Muzeum Żołnierzy Wyklętych. A kiedy wreszcie będziemy mogli cieszyć się od dawna oczekiwanym Muzeum Historii Polski?

- Zdecydowaliśmy, że Muzeum Historii Polski powstanie w Cytadeli. Chcemy zbudować to jak najszybciej i odczarować Cytadelę, budowaną w czasach carskich i przez lata kojarzoną z zaborami. Mam nadzieję, że odbijemy Cytadelę dla Polski. Chcemy zrobić z niej park muzealny, bo będzie tam także nowy gmach Muzeum Wojska Polskiego. Planujemy otworzyć Muzeum Historii Polski w listopadzie w 2018 roku, w setną rocznicę odzyskania niepodległości.