Olgierd Dziekoński i Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: Piotr Piwowarski Olgierd Dziekoński i Sławomir Jastrzębowski

Olgierd Dziekoński w Więc jak? Sondaże nie wpływają na atmosferę w Kancelarii Prezydenta

2015-04-15 9:39

- Nie jest tak, że nie przejmujemy się słupkami. Jeżeli są sondaże, które wskazują, że zrozumienie tego, co robi prezydent, jest niższe, to znaczy, że nie umiemy w sposób czytelny przedstawiać naszej pracy - mówi w rozmowie z Super Expressem Olgierd Dziekoński z Kancelarii Prezydenta.

"Super Express": - Jaka jest atmosfera w Kancelarii Prezydenta? Miała być I tura i po niej wszystko już skończone. A wszyscy mówią, że będzie II tura.

Olgierd Dziekoński: - Atmosfera jest zawsze spokojna i jest związana z tym, że prezydent ma co robić i robi to. W kampanii wyborczej zadania głowy państwa nie są zmniejszone. To, co jest ważne dla pana prezydenta, to wielkie poczucie odpowiedzialności.

- Gdyby atmosfera stawała się lekko nerwowa ze względu na sondaże, to pan by mi o tym powiedział?

- To nie jest kwestia powiedzenia czy nie. Chodzi o to, czy chcemy budować w Polsce politykę w oparciu o słupki i emocje, czy w oparciu o cel i pewną wizję jutra. Jeśli mamy przekonanie co do wizji jutra, to dzień dzisiejszy może być czasem gorszy, czasem lepszy. Liczy się jednak głównie to, co będzie jutro.

- Wy musicie budować swoją politykę na podstawie tego, czy pan prezydent i grono jego doradców będą mieli jeszcze pięć lat. Teraz decyduje się chyba to, czy będziecie, czy nie. W sondażach, którymi nie chcecie się przejmować, dystans między prezydentem a Andrzejem Dudą się zmniejsza.

- Nie jest tak, że nie przejmujemy się słupkami. Jeżeli są sondaże, które wskazują, że zrozumienie tego, co robi prezydent, jest niższe, to znaczy, że nie umiemy w sposób czytelny przedstawiać naszej pracy.

- To wyjaśnijmy naszym Czytelnikom, dlaczego ważne było podpisanie konwencji antyprzemocowej przez Bronisława Komorowskiego. Prezydent powiedział, że jej niepodpisanie byłoby hańbą. Przeczytałem konwencję. Strasznie nudna i niczego nie wnosi.

- Proszę zwrócić uwagę, że kładzie ona bardzo silny nacisk na ochronę kobiet, kiedy jest już po traumatycznych doświadczeniach przemocy. Nasze prawo i praktyka instytucjonalna ma jeszcze wiele do zrobienia.

- Na przykład?

- Nie ma telefonów zaufania.

- Jest Błękitna Linia, prokuratura, policja.

- To nie jest telefon gwarantujący pomoc. Po drugie, proszę zwrócić uwagę, że konwencja mówi również o tym, że policja ma prawo - jeszcze bez wyroku sądu - zapewnić niedopuszczenie podejrzanego o przemoc do osoby, której zagraża.

- Sąd może też to zapewnić.

- Tak, ale konwencja mówi o tym, że można to zapewnić jeszcze przed postępowaniem sądowym. Jest jeszcze możliwość interwencji policji z naruszeniem miru domowego. To też bardzo istotna kwestia.

- Ale policja może interweniować w domu.

- Tak, ale na wniosek. Poza tym w przypadku, kiedy osoby są rozwiedzione, a mieszkają razem, mąż traktowany jest jako rodzina, co ma znaczenie z formalnego punktu widzenia. Konwencja podnosi też kwestię większej gwarancji domu dla kobiety będącej ofiarą przemocy.

- Kościół mówi, że jest przeciwnikiem stwierdzenia w konwencji, iż źródłem przemocy może być tradycja bądź religia. Takie stawianie sprawy, zdaniem hierarchów, jest niebezpieczne. Jest czy nie?

- Pamiętajmy o jednym z najważniejszych kwestii w religii katolickiej - miłości bliźniego. Jest pytanie, na ile konwencja pozwala ją realizować. Kiedy patrzymy na świat wokół nas, widzimy, że miłość bliźniego nie jest wcale tak powszechnym obyczajem. To po pierwsze. Po drugie, konwencja wskazuje na potrzebę solidarności z tymi krajami, gdzie poziom tej miłości jest niewystarczający. Stąd wartość podpisania tej konwencji - jest wezwaniem do stworzenia wspólnego frontu przeciwko tym, którzy stosują przemoc wobec słabszych.

- Czy konwencja nie jest seksistowska? Przecież bywają mężczyźni słabi wobec kobiet, którzy są przez nie bici i poniżani. Co na to konwencja?

- Ona nie mówi tylko o kobietach, ale właśnie o słabszych.

- Tomasz Terlikowski powiedział o prezydencie, że jest katolikiem bezobjawowym. Co pan na to?

- Prezydent jest człowiekiem z zasadami. Przyzwoitość nakazuje, aby nie puszyć się swoim katolicyzmem. Zasady pana prezydenta to także zasady skromności. Proszę zwrócić uwagę, że dzieci pana prezydenta nie występują w sferze publicznej.

- Ale dlaczego? Na przykład ród Kennedych pokazywał swoje dzieci. Czy to byłoby coś złego?

- Kennedy to Kennedy, a Komorowski to Komorowski.

- No tak, ale przecież dzieci prezydenta mogłyby być wychowane do służby publicznej.

- Każdy ma swoje zasady. Pozwólmy, by pan prezydent kierował się swoimi. Kieruje się nimi także w polityce, co jest niezwykle istotne. Tworzy to bowiem sytuację, w której jest przewidywalny. Po drugie, sprawia to, że nie jest agresywny. Człowiek z zasadami nie jest agresywny. Po prostu zachowuje się przyzwoicie.

- Redaktorowi Terlikowskiemu chodzi chyba o to, że prezydent ma inne spojrzenie niż Kościół choćby na sprawę in vitro.

- Myślę, że chodzi o coś innego. Patrząc na jego ostatnie publikacje, widać, że staje się katolikiem agresywnym.

- Dyskusja o in vitro jest potrzebna w kampanii?

- Absolutnie jest niepotrzebna. Pan prezydent nigdy tej kwestii w kampanii nie podnosił. Odnosił się do niej tylko wtedy, gdy go o to pytano. Zwracał wtedy uwagę, że brak jakichkolwiek regulacji prawnych sprawił, że powstało coś, co można nazwać podziemiem in vitro. To oznacza, że nie ma żadnych zasad co do ochrony zarodków. Nie ma żadnej nad tym kontroli.

- Prezydent nie boi się, że ze względu na konwencję antyprzemocową i in vitro hierarchowie staną przeciwko niemu?

- Dyskusja polityczna w Polsce to nie in vitro. Dyskusja polega na tym, czy mamy pracę, czy będziemy ją mieli. Czy jesteśmy krajem innowacyjnym. Czy jesteśmy krajem bezpiecznym.

- Kandydat PiS uruchomił stronę, na której pokazuje niespełnione obietnice Bronisława Komorowskiego. Podatki miały być niższe, prezydent podpisał ustawy o ich podniesieniu. Nie chciał podnosić wieku emerytalnego, podpisał ustawę o jego podniesieniu. Jak odnosi się do tego doradca prezydenta?

- Czasowe podwyższenie VAT było konieczne. Ale przecież prezydent zgłosił też pomysł zmiany ordynacji podatkowej na korzyść podatników...

- Właśnie. Pomysł prezydenta polega na tym, że wątpliwości zawsze mają być interpretowane na korzyść podatnika. Świetnie. Ale PO robi wszystko, żeby dobry projekt prezydenta nie wszedł w życie. Co się dzieje?

- Proszę zwrócić uwagę, że ten projekt wywołał realną dyskusję. Także w rządzie.

- Ale żadnych realnych konsekwencji.

- Jest w trakcie procedury parlamentarnej. Czekamy z dużym zainteresowaniem na stanowisko rządu.

- I co powie rząd?

- Przyjmie, że coś w tym jest i trzeba to rozwiązać.

- Minister Szczurek powie, żeby zostawić to jak jest, bo jeśli przyjmiemy zmiany zaproponowane przez prezydenta, rozleci się system.

- Mówiłem, że jeśli ktoś ma lepszy pomysł, to niech go zaprezentuje. Na razie nie ma lepszej propozycji. Taka zgodnie z założeniami komisji kodyfikacyjnej ordynacji podatkowej będzie za 3-4 lata. Dlatego nawołuję, by wprowadzić to, co można już dzisiaj.