Tomasz Walczak

i

Autor: Artur Hojny

Tomasz Walczak: Przemysł pogardy 2.0, czyli prawicowi obłudnicy kontratakują

2015-01-12 0:57

Może już państwo nie pamiętają, ale jeszcze niedawno na prawicy furorę robił termin „przemysł pogardy”, którym określano bezpardonowe ataki na prawicę w ogóle, a na Lecha Kaczyńskiego w szczególności. Kiedy jednak prawi i sprawiedliwi rozkręcili sobie mały geszefcik pogardy wobec swoich przeciwników ideowych, zapomnieli o szacunku do nich, którego jeszcze niedawno tak bardzo się domagali dla siebie.

Od kilku lat na początku stycznia ktoś nakręca prawicowych publicystów jak katarynkę, która wygrywa tę samą jazgotliwą melodię o bandycie Jurku Owsiaku, który kradnie, malwersuje, porywa dzieci, przerabia je na macę i jeszcze traktowany jest jak bohater i autorytet. Trudno wymienić inwektywy, którymi go ostatnio w prawicowej prasie i portalach obrzucono i trudno zliczyć wszystkich tych, którzy się na niego rzucili. Odnoszę nawet wrażenie, że obelga wobec Owsiaka jest w ostatnich dniach tam, na prawicy, swoistym wyznaniem wiary. Kto go nie lży, ten z III RP. A większej zniewagi dla naszych prawicowców być nie może. Więc kto żyw ubliża szefowi zbrodniczej organizacji znanej jako WOŚP.

Robią to ludzie, którzy tak bardzo krzyczeli, że dzieje się im krzywda, kiedy ich poglądy wyśmiewano, a ich samych nazywano oszołomami. Tak się biedacy poczuli upodleni, że swoją zemstę postanowili dokonać na każdym, kto się nawinie. Idą więc jak walec po wszystkich, którzy jakoś się w zbiorowej wyobraźni zapisali, a którym z tą prawicą nie po drodze i nie wycierają sobie gęby ojczyzną, nie szczują swoim ostentacyjnym patriotyzmem, nie szukają wszędzie zdrad narodu polskiego.

Dziś dostaje się Owsiakowi, jutro znów Ewa Kopacz będzie głupią babą, a Bronisław Komorowski Komoruskim. Wszyscy inaczej myślący niezmiennie są zaś komuchami i moskiewskimi pachołkami. Taka ta nasza prawica chrześcijańska i miłująca bliźniego. Tacy to z naszych prawicowców wyznawcy prawa Kalego – dokopać nie-prawicy, trzasnąć ją na odlew, to cacy. Ale od nas to wara. Tak to się mszczą za krzywdy prawdziwe i urojone, które przez lata ich spotykały z rąk „funkcjonariuszy” (sic!) III RP. I zapominają tylko, że zemsta jest zawsze rozkoszą miernych, słabych i małostkowych umysłów.