Jedno jest jasne i oczywiste: polski naród nie brał udziału w niemieckim ludobójstwie. Uczestniczyli w nim (chętnie): Francuzi, Węgrzy (Strzałokrzyżowcy), Włosi (szczególnie w okresie Republiki Salo), Holendrzy, Słowacy, Litwini, w symbolicznej formie, ale jednak, także Brytyjczycy na okupowanych Wyspach Normandzkich na kanale - ale nie Polacy.
Dlatego słowa rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara, że "naród polski współuczestniczył w holokauście", były najzwyczajniej kłamliwe. Na dodatek wpisały się w próby rozmywania odpowiedzialności przez państwa, które były faktycznymi sprawcami Zagłady. Próby przybierające zwłaszcza ostatnio wyjątkowo bezczelną formę.
Tyle że Bodnar szybko się zreflektował, opublikował przeprosiny i wyjaśnił, że nie chodziło mu o naród, ale jego poszczególnych członków. I to się zgadza, choć liczbę takich jednostek należałoby również umieścić w kontekście, jak zrobiłem to na początku.
Czy Bodnar powiedziałby to, co powiedział, nawet w emocjach, gdyby nie wywodził się ze środowisk skrajnie lewicowych? Pewnie nie. Czy często się dziś zdarza, że osoba publiczna szybko przeprasza i wycofuje krzywdzące słowa? Nie - to się obecnie nie zdarza prawie nigdy. Dlatego doceniam gest Bodnara, choć wolałbym, żeby nie było dla niego powodu.
Czy Bodnar powinien odejść - jak zaczęto krzyczeć po jego występie w TVP Info? Być może, ale nie z powodu tego fałszywego stwierdzenia. Jeśli RPO w swoich działaniach nie jest uczciwy z powodu swoich politycznych zapatrywań - tak, to jest powód do odejścia. Ale tylko to.
Zobacz także: OBRZYDLIWE słowa rzecznika praw obywatelskich o Polakach i Holokauście