Witold Waszczykowski: To przejaw amerykańskiej ignorancji

2015-04-20 9:26

Witold Waszczykowski, były wiceminister spraw zagranicznych, komentuje skandaliczną wypowiedź szefa amerykańskiego FBI o "mordercach i ich wspólnikach z Niemiec, Polski i Węgier."

"Super Express": - Dyrektor FBI stawia Polaków w jednym szeregu z Niemcami i Węgrami jako wspólnikami w dziele Holokaustu. Co pan na to?

Witold Waszczykowski: - To kolejna skandaliczna wypowiedź płynąca ze Stanów Zjednoczonych. Wydawało się, że po tym, gdy Obama dostał po uszach za wypowiedzi o "polskich obozach śmierci", przynajmniej wśród amerykańskiej administracji będzie świadomość, jak się zachować. Okazuje się, że w dalszym ciągu nie odrobili lekcji historii.

- To ignorancja czy zła wola?

- Rzeczywiście, dużo jest za oceanem ignorancji, ale powinny być wydane dyrektywy co do wypowiedzi w tak drażliwych sprawach. Tego nie ma i jesteśmy świadkami tak gorszących słów.

- Nikt w Polsce nie neguje istnienia szmalcowników czy pogromów z czasów wojny. Wczytując się w słowa szefa FBI, zastanawiam się, czy nie chodziło mu o to, że zwykli ludzie po prostu dali się ponieść niemieckiemu szaleństwu. Zabrakło mu po prostu precyzji.

- Nie wiem, czy aż tak dobrze zna historię. To dość młody człowiek i jego słowa pokazują, że raczej jej nie zna. Wypowiada się na podstawie skojarzeń, a nie wiedzy. Dla niego, skoro Holokaust miał miejsce głównie na terenie Polski, to Polacy na pewno w tym uczestniczyli. Utrwalił się taki stereotyp, co tylko pokazuje, że to, iż nie prowadziliśmy świadomej i aktywnej polityki historycznej, zbiera teraz swoje ponure żniwo. Proszę sobie przypomnieć publikację MSZ sprzed kilku lat, w której sugerowano, że Polacy są współodpowiedzialni za śmierć Żydów. Jeśli taki oficjalny przekaz idzie w świat, to trudno się potem dziwić, że ktoś może wziąć go sobie do serca. Jeśli ktoś na Zachodzie zobaczy film "Ida", może mieć prawo sądzić, że Polacy są winni Holokaustu.

- Ambasador Polski w Waszyngtonie już wystosował notę protestacyjną. Nasze MSZ wezwało amerykańskiego ambasadora na dywanik. Taka reakcja wystarczy?

- To naturalne działania, ale w tej sytuacji reakcja nie powinna się ograniczać jedynie do poziomu ambasadorskiego. Szef FBI to ważny członek amerykańskiej administracji i protesty ze strony polskiej powinny wejść na poziom rządowy. Trzeba napiętnować tę wypowiedź publicznym gestem i oczekiwać publicznej odpowiedzi.

Zobacz: Tomasz Walczak: Jeśli Polacy są odpowiedzialni za Holokaust, to Amerykanie też