Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: Marcin Smulczyński

Jastrzębowski: Wiele się spodziewam po komisji w sprawie Amber Gold

2016-07-05 23:29

Mam nieodparte wrażenie, że całkiem niedawno państwo polskie dało ciche przyzwolenie grupie grubych cwaniaków na okradanie obywateli. Sprawa Amber Gold cuchnie z daleka wysoce zorganizowaną przestępczością. Nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy, że całą akcją wyłudzenia od 11 tysięcy ludzi ponad 600 mln złotych kierował drobny oszust ze swoją żonką, a to oni właśnie zasiadają na ławie oskarżonych.

Z dużym zadowoleniem przyjmuję informację, że PiS chce utworzenia w tej sprawie komisji śledczej. Komisja pozwoli na zadanie wielu niewygodnych pytań wielu ważnym osobom zamieszanym jakoś w ten gigantyczny przekręt. Sprawę Amber Gold wymyśliły mózgi dużo bardziej skomplikowane niż główka oszusta Marcina P. I to zapewne one zniknęły z pieniędzmi, niewykluczone, że obiecując kozłowi ofiarnemu resztki z pańskiego stołu, po tym jak już odsiedzi wyrok i weźmie na siebie winę. Winnych zaniedbań jest jednak naprawdę sporo. Jak to możliwe, że Marcin P. miał kilka wyroków w zawieszeniu? Dlaczego tak decydowały polskie sądy, zanim w ogóle wziął się do Amber Gold? Dlaczego oszustowi, który defraudował pieniądze i podrabiał dokumenty, pozwolono na prowadzenie działalności parabankowej? Dlaczego rząd Donalda Tuska, chociaż był ostrzegany, są na to dokumenty, przez ludzi oszukanych w innej głośnej sprawie wyłudzenia pieniędzy przez Warszawską Grupę Inwestycyjną, nie zareagował, zmieniając prawo, które uniemożliwiłoby na wczesnym etapie zablokowanie oszustwa Amber Gold? Jaka była rzeczywista rola syna Donalda Tuska, Michała, wówczas dziennikarza "Gazety Wyborczej" zatrudnionego przez oszusta Marcina P. w całym procederze? Dlaczego właściwe służby nie ostrzegły premiera i jego syna przed możliwą kompromitacją? A wreszcie pytanie zasadnicze: kto ukradł pieniądze i gdzie one są? Ta sprawa może być drugą aferą Rywina, która w świetle jupiterów pokaże nam, że to państwo istniało tylko teoretycznie, jak mówił jeden z ważnych ministrów. Tylko zdając sobie sprawę z powagi choroby, można ją leczyć.

Zobacz: Bolesław Piecha: Likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia to dobry krok