Mieszkańców bloku przy ul. Białobrzeskiej 16 w nocy obudziło przeraźliwe wołanie o pomoc. Jeden z sąsiadów natychmiast wybiegł na klatkę i znalazł sąsiadkę z parteru leżącą w progu mieszkania w kałuży krwi. Z lokalu ulatniał się ciemny, gęsty dym. - Udzieliłem pani Teresie pomocy, żeby nie straciła przytomności. Wyciągnąłem ją na zewnątrz budynku i pobiegłem szukać jej syna - mówi nam bohater chcący zachować anonimowość. Piotra P. znalazł przy oknie w mieszkaniu. - Leżał oparty o parapet. Był cały podźgany, oczy miał otwarte, ale nie oddychał - relacjonuje mężczyzna. Gdy na miejsce przyjechała policja i pogotowie, na reanimację 39-latka było już za późno. Jego matka w ciężkim stanie, z ośmioma ranami kłutymi klatki piersiowej, trafiła na stół operacyjny.
W tym samym czasie policyjny patrol zatrzymał sprawcę. Po krwawej masakrze Rafał D. podpalił mieszkanie i wybiegł przed blok boso, ubrany tylko w majtki i koszulkę. Biegł przez osiedle z nożem w ręku. Niewykluczone, że ranna kobieta próbowała wtedy szukać pomocy i wybiegła przed blok. Na klatce, przed budynkiem i na schodach pobliskiej placówki policji było mnóstwo śladów krwi.
Policja nie zdradza za wiele informacji. - Prowadzimy czynności wyjaśniające - mówi tajemniczo podkom. Edyta Wisowska z Komendy Rejonowej Policji na Ochocie. Nam udało się ustalić, że zatrzymany 32-latek od kilku miesięcy wynajmował pokój u Teresy P. i jej syna Piotra. Sąsiedzi nigdy nie słyszeli awantur, lokator też nie rzucał się w oczy. Twierdzą, że feralnej nocy też było cicho, a ofiary ubrane były w piżamy. Czyżby Rafał D. zaplanował zbrodnię i napadł gospodarzy, gdy ci spali?
Dziś odbyć ma się sekcja zwłok zabitego 39-latka.