Bronisław Komorowski dla Super Expressu: Mój ojciec był Żołnierzem Wyklętym

2012-03-01 11:59

Dzisiaj przypada Dzień Żołnierzy Wyklętych. Z tej okazji prezydent Bronisław Komorowski (60 l.) opowiedział "Super Expressowi" o losach swoich bliskich. Jak się okazuje, ojciec głowy państwa, Zygmunt, walczył z Sowietami, cudem uniknął rozstrzelania przez NKWD, a po wojnie, by ukryć swoją przeszłość, musiał zmienić nazwisko. Na początku studiów nazywał się Zygmunt Gorski. Podał również fałszywą datę i miejsce urodzenia

Zygmunt Komorowski służył w czasie wojny w 6. Wileńskiej Brygadzie AK. Dowódcą jego plutony był Zygmunt Błażejewicz, ps. Zygmunt, po wojnie prawa ręka Łupaszki. Kompanią dowodził zaś legendarny Żołnierz Wyklęty Adam Boryczka, ps. Tońko, który mimo swojego bohaterstwa w walce z Niemcami i Sowietami po wojnie przesiedział w ubeckich katowniach i więzieniach wiele lat i trzy razy był skazywany na karę śmierci.

- Właśnie z "Tońkiem" mój ojciec przebijał się już po przyjściu frontu rosyjskiego i rozbrojeniu wileńskiej AK w kierunku Polski, po to, aby iść walczyć z Niemcami - opowiada prezydent. - Oddział podzielił się w okolicach Puszczy Grodzieńskiej. Jedna grupa została dopadnięta przez NKWD, kilkudziesięciu żołnierzy AK zginęło niedaleko leśniczówki w Surkontach. Druga grupa pod dowództwem "Łupaszki" przedarła się, a ojciec razem z "Tońkiem" wrócił pod Wilno, by walczyć z Sowietami.

Pierścionek za życie

Niedługo potem Zygmunt Komorowski dostał się do niewoli. Tylko cudem uniknął rozstrzelania lub zesłania na Sybir. Uratował go ostatni złoty pierścionek jego matki. W zamian za niego został przeniesiony z celi śmierci do celi dla rekrutów do polskiej armii.

- Tata ukrył się w armii Berlinga. Walkę zakończył w Dreźnie jako podporucznik - mówi prezydent. - Nie chciał jednak składać broni. Postanowił wstąpić do partyzantki antysowieckiej. Nawiązał kontakt z konspiracją w Częstochowie. Ale spotkał tam jednego mądrego człowieka, który mu powiedział: "Ty lepiej nie idź do lasu, bo takich jak ty jest tam dużo. Idź na studia". I tym uratował go przed wszystkimi konsekwencjami, dalszym dramatem, który był udziałem właśnie Żołnierzy Wyklętych.

Zygmunt Komorowski, żeby uniknąć prześladowań, zdobył fałszywe dokumenty na nazwisko Gorski. Dzięki nim mógł rozpocząć studia na Uniwersytecie Poznańskim. Prezydent do dziś przechowuje indeks ojca. - Widnieje w nim nazwisko Gorski, a pod spodem dopisane są już prawdziwe dane. - Tata ujawnił swoje prawdziwe nazwisko dopiero po amnestii w 1947 roku - wyjaśnia Bronisław Komorowski.

Majewska-Komorowska

Równie dramatyczna jest historia ciotki prezydenta - siostry jego dziadka. Zofia Komorowska była żołnierzem Biura Informacji i Propagandy AK w Wilnie. Jako jedna z pierwszych kobiet została aresztowana i skazana za rzekome szpiegostwo na rzecz Wielkiej Brytanii. Była też członkiem organizacji "Nie". Po wojnie wiedziała, że grozi jej wieloletnie więzienie, a może nawet wyrok śmierci, dlatego przybrała nazwisko Majewska. - Posługiwała się nim aż do śmierci - wspomina Bronisław Komorowski, który dzisiaj uczci pamięć Żołnierzy Wyklętych na Grobie Nieznanego Żołnierza, a także na warszawskich Powązkach, gdzie spoczywa dowódca jego ojca Adam Boryczka.

- To nie przypadek, że postanowiłem podtrzymać inicjatywę mojego poprzednika prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i przeprowadziłem przez parlament ustawę o Narodowym Dniu Żołnierzy Wyklętych - mówi Bronisław Komorowski. - Dla mnie ten dzień jest szczególny ze względu na losy moich bliskich. Dlatego kiedy dziś będę składał kwiaty przy grobie "Tońka", pomyślę nie tylko o nim, ale również o moim ojcu i o wszystkich jego kolegach z najbardziej dramatycznego okresu - dodaje prezydent.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki