Prof. Krzysztof Rybiński: Ameryka i Unia nie pomogą sobie w walce z kryzysem

2011-05-27 4:30

O tym, jak w ostatnich dwóch latach rozeszły się gospodarcze drogi USA i UE, mówi Krzysztof Rybiński.

"Super Express": - Czy walka z deficytem i długiem publicznym będzie przedmiotem rozmów prezydentów USA i Polski w Warszawie?

Krzysztof Rybiński: - Na pewno nie. Kraje powinny rozmawiać o wzajemnych interesach. Dług publiczny USA nie leży w sferze zainteresowania Polski i vice versa. Szkoda czasu na produkowanie zbędnego dwutlenku węgla. Polska nie należy do strefy euro i nie wyobrażam sobie, by prezydent Komorowski miał w kwestii długu do powiedzenia coś, co Barack Obama chciałby usłyszeć.

- Może jednak dziwić brak tematyki ekonomicznej na agendzie spotkań prezydenta Obamy z przywódcami Unii Europejskiej.

- Też nie. Europa może jedynie oczekiwać od Obamy poparcia pani Christine Lagarde na stanowisko szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Zarówno USA, jak i strefa euro mają zbyt duże wydatki w stosunku do dochodów i ich dług publiczny rośnie bardzo szybko. Bez działań naprawczych zbliży się lub przekroczy 100 proc. PKB w nieodległej perspektywie. Mają ten sam problem, ale prowadzą niezależną od siebie politykę gospodarczą i nie wydaje mi się, by mogły sobie nawzajem pomóc w walce z kryzysem.

Przeczytaj koniecznie: Obama w Polsce: Przez wizytę prezydenta USA wyłączą nam komórki!

- Choć były podejmowane takie próby w 2009 roku, w czasie pierwszej wizyty Obamy w Europie.

- Grupa G20 sformułowała wówczas ogólne rekomendacje mówiące o utrzymywaniu bardzo ekspansywnej polityki fiskalnej, tak aby spadek popytu sektora prywatnego uzupełnić silnym popytem sektora rządowego w celu podtrzymania koniunktury. Te wytyczne były przez krótki czas zgodnie realizowane na obu obszarach gospodarczych, aż ich drogi się w końcu rozeszły.

- Czym różnią się od siebie amerykańska i europejska recepta na walkę z kryzysem?

- Zupełnie inną polityką fiskalną i pieniężną. Gdy większość krajów strefy euro zaczęła delikatnie podnosić stopy procentowe i wdrażać potężne programy oszczędnościowe, w Stanach próbowano powstrzymać ekspansywną politykę fiskalną. Jednocześnie prezes Fed (banku centralnego USA) Ben Bernanke, ignorując potrzeby globalnej gospodarki, podjął decyzję o drukowaniu pieniędzy na bezprecedensową skalę. Tym samym rozpoczął proces stopniowej utraty kontroli nad polityką makroekonomiczną.

- Co gorsza, ani USA, ani UE nie mogą dojść do zgody nawet same ze sobą.

- To prawda. Republikanom bliższa jest europejska droga cięcia wydatków. Twierdzą - i mają rację - że w perspektywie kilkunastu lat wydatki socjalne w USA związane z systemem opieki zdrowotnej wygenerują tak duży dług federalny, że przekroczy on 100, 110 lub 120 proc. PKB. Ameryka nie utrzyma ratingu 3A i będzie musiała płacić więcej za pożyczone pieniądze. Demokraci chcą podtrzymania deficytu. Na razie Ameryka osiągnęła barierę długu 14,3 biliona dolarów i bez uzgodnienia wspólnego stanowiska nie może pożyczać więcej pieniędzy.

- Z kolei w strefie euro mamy np. silne Niemcy i słabą Hiszpanię, Portugalię czy Grecję. Ta ostatnia wdrażając program oszczędnościowy, znów jest dziś na skraju bankructwa.

- Grecja to ostrzeżenie. W minionych 20 latach miała średni deficyt finansów publicznych około 8 proc. PKB. Europa po prostu zbyt późno zareagowała i Grecji nie mógł już pomóc żaden pakiet pomocowy! Żeby USA za 10 lat nie znalazły się w identycznej sytuacji - a to oznaczałoby już globalne trzęsienie ziemi - muszą dziś ograniczać wydatki. Niestety, kosztem znacznego ograniczenia wzrostu gospodarczego.

- Co będzie, jeśli demokracje kapitalistyczne po obu stronach Atlantyku się nie dogadają?

- Wtedy grozi nam przyspieszona dominacja Azji, a nawet przesunięcie globalnego ośrodka geopolitycznego do krajów azjatyckich. A model rozwoju gospodarczego tych krajów opiera się na wartościach zupełnie odmiennych niż w cywilizacji zachodniej. Aby ten proces oddalić, Zachód musi dojść ze sobą do porozumienia i wspierać wzajemną wymianę handlową i inwestycyjną, tworzyć wysoko wydajne i innowacyjne miejsca pracy w Europie i USA oraz wspólne obszary interesów w Afryce i w Azji. Obecnie to Chiny rozgrywają Zachód np. w Afryce, która de facto jest przez nie gospodarczo kolonizowana.

Prof. Krzysztof Rybiński

Ekonomista, były wiceprezes NBP, wykładowca WSIE