Droga S7, obwodnica Ostródy

i

Autor: GDDKiA Droga S7, obwodnica Ostródy

Za dużo samochodów, za mało autostrad. Jakie są szanse na usprawnienie ruchu?

2018-01-22 12:24

Choć Polska wygląda coraz lepiej w kwestii autostrad i dróg szybkiego ruchu, ostatnie lata pokazują, że nadal mamy ich stanowczo za mało. Aut przybywa szybciej niż dróg, a natężenie ruchu na nowo powstałych odcinkach już jest zbyt duże, aby zapewnić płynność transportu.

Choć nowe odcinki tras szybkiego ruchu i autostrad powstają bardzo często, już krótko po ich otwarciu okazują się... za wąskie. Niestety na poszerzenie zatkanych fragmentów kierowcy nie mają co liczyć. A liczby nie napawają optymizmem. Przykładowo na odcinku autostrady A2 między Warszawą a Łodzią, dobowe natężenie ruchu wynosi 50 tys. pojazdów, a w godzinach szczytu (szczególnie w piątki) wzrasta do ponad 90 tys. Dwa pasy w każdą stronę nie są w stanie płynnie przyjąć tak dużej liczby pojazdów.

Podobnie sytuacja wygląda na odcinku autostrady A4 Wrocław-Legnica, gdzie natężenie ruchu pojazdów ciężkich w ciągu ostatnich dwóch lat wzrosło o 20%, a obecnie przejeżdża tamtędy 50 tys. pojazdów na dobę. Tłoczno robi się również na A4, przy wylocie z Wrocławia na Katowice oraz pomiędzy Katowicami a Krakowem ­– tam dobowo przejeżdża średnio 44 tys. aut.

Zobacz: Kolejny odcinek szlaku S19 Via Carpatia oddany do ruchu!

Innym przykładem jest odcinek Łódź Północ-Tuszyn. W 2015 roku kiedy nie było jeszdcze autostrady A1, natężenie ruchu wynosiło tam około 69 tys. pojazdów na dobę. W 2017 r. kiedy autostrada A1 została oddana do użytku, natężenie ruchu paradoksalnie wzrosło do ponad 120 tys.

Więcej samochodów

W 2017 roku ruch na autostradach wzrósł o 10% w stosunku do roku 2016. Pomiary ruchu wykonywane w latach 2010 i 2015 pokazują, że natężenie ruchu rośnie znacznie szybciej niż zapowiadały prognozy. Powód jest prosty – nie najlepszy stan dróg krajowych i zbyt mało dróg szybkiego ruchu, które pomogłyby usprawnić transport na najczęściej uczęszczanych szlakach. Kierowcy wybierają nawet okrężną drogę, zamiast "tłuc się" dziurawymi krajówkami, niejednokrotnie przebiegającymi przez tereny zabudowane, gdzie konieczne jest zwolnienie do 50 km/h, są światła i przejścia dla pieszych. Przykładem jest choćby jazda z Warszawy do Gdańska. Większość kierowców decyduje się jechać przez Łódź nadkładając tym samym prawie 70 kilometrów, zamiast jechać rozkopaną obecnie "siódemką". Podobnie jest na relacji Warszawa-Katowice, kiedy kierowcy również wolą ruszyć przez Łódź, niż trasą 8/S8. Tak jest po prostu szybciej i wygodniej.

Zobacz: Droga S7 – oddano kolejny odcinek "siódemki"

Kiepskie perspektywy

Póki co nie ma optymistycznych widoków na poszerzenie najczęściej uczęszczanych dróg. Rozwiązaniem jest jak najszybsza rozbudowa tras szybkiego ruchu, które przejmą na siebie cześć ruchu z autostrad. Nawet jeśli decyzja o rozbudowie odcinka autostrady A2 pomiędzy Warszawą a Łodzią zapadła dziś, na dodatkowe pasy czekalibyśmy co najmniej 5 lat.

Sytuacja nie poprawi się też na autostradzie A4 z Katowic do Krakowa. Właściciel autostrady, firma Stalexport, postanowiła w 2027 r. oddać koncesyjny odcinek państwu. Póki co postawiono na zwiększenie przepustowości bramek, stosując elektroniczny system poboru opłat.

Nadzieja w ekspresówkach

Największą nadzieją na ulżenie autostradom, jest coraz szybciej rosnąca sieć dróg ekspresowych. Jeszcze w tym roku do użytku zostanie oddany fragment trasy S8 od Paszkowa do Przeszkody. Kolejny odcinek do Radziejowic powstanie w przyszłym roku, co pozwoli zlikwidować wąskie gardło na trasie do Katowic i Wrocławia. Również krajowa "siódemka" coraz szybciej wydłuża się na północ w formie drogi S7. Jednak łączenie dróg ekspresowych z autostradami może też przysporzyć problemów. Przykładowo podłączenie trasy S3 do autostrady A4 sprawi, że ruch w kierunku Wrocławia jeszcze bardziej wzrośnie, a tamtejsza autostrada nie jest do tego przystosowana – nie ma na niej nawet pasa awaryjnego.

Zobacz: Szlak Via Baltica – powstaje obwodnica Łomży

Pozostaje mieć nadzieję, że te najbardziej uczęszczane szlaki zostaną rozbudowane, a stale rosnąca sieć dróg ekspresowych przejmie na siebie część pojazdów. Nadzieja tkwi także w drogach krajowych i lokalnych, których kierowcy unikają z reguły na stan nawierzchni. Ostatnią rzeczą, której na polskich autostradach zdecydowanie brakuje, to kultura jazdy niektórych kierowców. Gdybyśmy wzorem z Niemiec faktycznie nauczyli się jeździć po takich drogach i oduczyli się "szeryfowania" i bezmyślnego blokowania lewego pasa, znacznie usprawniłoby to podróżowanie.

Bądź na bieżąco z motoryzacją. Polub nas na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki