Lodowisko robią co mogą, by można było jeździć. Na Górce nie mogą nic

i

Autor: Pixabay

Zamkną lodowiska? Agregaty na pełnej mocy, ale ciepła zima jest zabójcza dla ślizgawek [AUDIO]

2020-02-10 11:35

Na lodowiskach agregaty rozgrzane do czerwoności. Słońce i dosyć wysokie temperatury jak na zimę sprawiają, że pracownicy bełchatowskich ślizgawek dwoją się i troją, aby utrzymać dobre warunki do jazdy. O jeszcze gorszej sytuacji mogą mówić pracownicy Góry Kamieńsk, tam brak zimy nie pozwolił na uruchomienie stoku w ogóle.

- Mamy agregat o dużej mocy, urządzenia do czyszczenia i przygotowywania lodu, to nie jesteśmy w stanie pokonać pewnej bariery termicznej, powyżej której lód się zaczyna roztapiać i warunki do jazdy nie są najlepsze – mówi Mirosław Mielus, dyrektor PCS-u, który zarządza lodowiskiem przy Czaplinieckiej.

O ile z temperaturą powietrza pracownicy lodowiska jakoś sobie radzą, o tyle zabójcze dla wielkiej ślizgawki jest słońce. Promienie przenikając plandekę lodowiska bardzo skutecznie roztapiają lodowisko. W tej sytuacji urządzenia chłodzące pracują na maksymalnych obrotach. Jak podkreśla dyrektor Mielus, są ustawione na -10 stopni. Na razie agregat daje przysłowiowo radę, ale zbyt długotrwała praca urządzeń na takich parametrach nie jest dobra dla tafli, bo lód po prostu pęka.

Kolejną sprawą są koszty. Wiadomo, że wszystkie urządzenia odpowiedzialne za stworzenie zimowych warunków pochłaniają energię. W tym wyjątkowo ciepłym roku, to wyjątkowo dużo energii…

- W tej chwili miesięcznie PCS wydaje ponad 20 tysięcy miesięcznie na samą energię elektryczną, a w normalnym sezonie z mrozem i umiarkowanym nasłonecznieniem agregat pracować nie musiał wcale i wówczas za prąd płaciliśmy około 16 tysięcy złotych – podsumowuje Mielus.

Pracownicy nie mają wątpliwości, że przy utrzymujących się dobowych, średnich temperaturach powyżej 8 stopni i dużym słońcu, sezon na łyżwy trzeba będzie skracać do minimum. Choć nie padają konkretne daty, to trzeba się liczyć z krótszym sezonem na łyżwiarskie szaleństwa.

Zima nie tylko zła dla lodowiska…

Ciężki rok na lodowisku, jeszcze gorzej jest na Górze Kamieńsk. To kolejne miejsce, w naszym regionie, które jest synonimem zimowych sportów. Niestety zeszło- i tegoroczna aura nie pozwoliły na uruchomienie stoku w ani jednym dniu. Tak dramatycznie źle nie było nigdy.

Śnieżne armatki i cała infrastruktura zgromadzona na najwyższej górze w centralnej Polsce zdaje się na nic, przy tak wysokich temperaturach. By można było stworzyć pokrywę ze sztucznego, białego puchu potrzebny jest mróz – minimalnie 4-stopniowy – utrzymujący się przez kilka dni i niska wilgotność. Jak na przekór i złość jednego w naszej pogodzie jest za dużo (wilgotności), a drugiego zdecydowanie za mało (mrozu). Efekt jest taki, że w połowie lutego z Góry Kamieńsk nie zjechał w tym „zimowym” sezonie jeszcze żaden narciarz. A długoterminowe prognozy również nie nastawiają optymizmem. Najbliższe dni, to temperatury sporo powyżej 0 i deszcz.

O sytuacji na lodowisku PCS opowiada jego dyrektor Mirosław Mielus:

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki