18 grudnia 1995 r. w "Café Głos" do siedzącego przy stoliku Marka Z. podszedł Albert K., ps. "Izraelczyk" i strzelił mu trzy razy w głowę. Marek Z. zmarł, a "Izraelczyka" złapała chwilę później policja. Zdaniem prokuratury Marek Z. zginął przez przypadek. Zabójstwo zlecił bowiem Zbyszko B., ps. "Makowiec", domniemany szef poznańskiego świata przestępczego. Chciał, by zginął Jarosław Ś., ps. "Święty", który dwa miesiące wcześniej porwał syna "Makowca". Albert K. się jednak pomylił.