Bohaterowie Życia w ESKA INFO

i

Autor: mat. prasowe Bohaterowie Życia w ESKA INFO

Bohaterowie Życia w ESKA INFO: Poznaj niezwykłą historię Damiana Królewicza, który cieszy się życiem dzięki przeszczepowi

2017-03-11 8:39

1 kwietnia w Wiśle odbędzie się Bieg po Nowe Życie promujący ideę transplantacji. Poznaj młodych ludzi, którzy są wśród nas dzięki przeszczepom. 

Pierwszego kwietnia w Wiśle po raz dziesiąty odbędzie się Bieg po Nowe Życie – wydarzenie zupełnie wyjątkowe, które od 7 lat w Wiśle i Warszawie edukuje w zakresie transplantacji i  promuje świadome dawstwo narządów. Bieg po Nowe Życie to ludzie, którzy chcą pomagać i promować ideę transplantacji. Aktorzy, muzycy, artyści, sportowcy, przedstawiciele nauki, którzy dwa razy w roku spotykają się w marszu nordic walking z osobami z Polskiego Stowarzyszenia Sportu po Transplantacji. Osobami, które przeszły zabieg przeszczepienia narządów lub oddali swój narząd innym. Po raz kolejny w Wiśle będą udowadniać, że życie po przeszczepie może toczyć się normalnie.

Bohaterowie Życia w ESKA INFO

i

Autor: mat. prasowe Bohaterowie Życia w ESKA INFO

Jedną z osób, które przeszczepom zawdzięczają życie jest Damian Królewic, który powtarza: 

"Znam wiele młodych osób, które zamiast cieszyć się życiem, strasznie, ale to strasznie marudzą... Narzekasz, że musisz rano wstać do pracy? Pomyśl, że niektórzy nie mogą pracować z powodu zdrowia czy niepełnosprawności. Zamiast narzekać, ciesz się z tego, ile masz."

Damian w ramach cyklu Bohater Życia udzielił nam wywiadu. 

Życie po przeszczepie to...
- To życie pełnią życia, nawet jeśli niektórym pewno bardzo trudno jest w to uwierzyć. Mnie udało się spełnić wielkie marzenie o studiach na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. Mam już licencjat, jestem trenerem przygotowania motorycznego, kończę teraz studia drugiego stopnia. Jeszcze w czasie choroby nie wierzyłem, że to kiedykolwiek będzie realne. Byłem ruchliwym dzieckiem, jak większość chłopaków lubiłem grać w piłkę nożną. Gdy rodzice zabraniali mi pójścia na trening, płakałem. Ale nie mogłem trenować ze względu na gorączki, bóle brzucha i inne problemy ze zdrowiem. Często nie mogłem nawet pójść do szkoły.

A dzisiaj?
- Uprawiam znowu sport. Na pierwszy „Bieg po Nowe Życie” pojechałem jeszcze w roli widza, minęło zbyt mało czas od operacji, dlatego nie mogłem wystartować. Mówiło się wtedy, że musi minąć rok od zabiegu. W kolejnej edycji „Biegu po Nowe Życie” wziąłem już udział. Gdzieś tam na początku w mojej głowie czaił się strach, że jak to będzie, że w końcu jestem po poważnej operacji, ale to już przeszłość. Przygotowuję się teraz do czerwcowych Mistrzostw Świata dla Osób po Transplantacji i Dializowanych w Maladze. To miasto to bardzo piękne miejsce, cieszę się, że tam lecę. Wystartuję tam m.in. w biegu na 5 km i rzucie piłeczką, ale przede wszystkim w chodzie sportowym na 5 km. To moja koronna konkurencja. Zostałem też nominowany do tytuły Sportowiec Roku AWF, mam zaproszenie na uroczystą galę.
A tak poza tym, to po prostu cieszę się życiem, każdym dniem. Mam świadomość, że gdyby nie nowa wątroba, już nie byłoby mnie na świecie. Dostałem drugą szansę.

Znam wiele młodych osób, które zamiast cieszyć się życiem, strasznie, ale to strasznie marudzą...
- Gdy słyszę, na co czasem narzekają moi rówieśnicy, nie mogę się nadziwić. Naprawdę tego nie rozumiem. Narzekasz, że musisz rano wstać do pracy? Pomyśl, że niektórzy nie mogą pracować z powodu zdrowia czy niepełnosprawności. Zamiast narzekać, ciesz się z tego, ile masz. Ludzie tego nie doceniają. Nie dostrzegają, jak wiele mają, że jest im naprawdę dobrze.

Dla wielu osób tematyka przeszczepów narządów to abstrakcja, są przekonane, że nigdy ich ten problem nie będzie dotyczył. Nie mają świadomości, że często nagle staje się przed faktem, że by dalej żyć, trzeba dostać nową nerkę, wątrobę czy serce...
- Znam osoby, które potrzebowały nowego serca tylko dlatego, że nie doleczyły przechodzonej grypy. To coś, co może przytrafić się każdemu i na każdym etapie. U mnie pierwsze problemy ze zdrowiem pojawiły się, gdy miałem 10 lat. To były wspomniane już przez mnie bóle brzucha i gorączka, pojawił się też niepokojący zawsze objaw, jakim jest krew w stolcu. Okazało się, że cierpię na wrzodziejące zapalenie jelita grubego i mam zwężone przewody żółciowe, przez co zdarzają się zastoje żółci. Objawiało się to m.in. zażółconymi białkami oczu. To wtedy lekarze zabronili mi uprawiania sportu.
Czasem czułem się lepiej, ale potem to już nie było tygodnia, żeby coś mi nie dolegało. Trafiłem wreszcie na badania do Centrum Zdrowia Dziecka. Okazało się, że mam już marskość wątroby i w zasadzie nic się nie da zrobić, konieczny okazał się przeszczep. Próbowali robić mi jeszcze protezowanie dróg żółciowych, ale nic to już nie dało. Miałem 17 lat, gdy trafiłem na listę osób oczekujących na przeszczep. Czekałem na nową wątrobę 11 miesięcy.

Bałeś się zabiegu?
- Nie. Lekarz powiedział mi, że muszą wyeksmitować moją starą wątrobę, zamieszka u mnie nowy narząd, tylko będę musiał płacić za niego czynsz, a ten czynsz to leki, które będę musiał zażywać do końca życia. Byłem wtedy nastolatkiem. Takie tłumaczenie sprawiło, że przestałem się bać. Gdyby lekarz używał typowo medycznego języka, pewno by mnie tym nieźle wystraszył.

Wiesz, od kogo otrzymałeś nową wątrobę?
- W Polsce prawo zabrania ujawniania dokładnych danych biorcy i dawcy, ale z tego, co udało mi się dowiedzieć, moim dawcą był 15-letni chłopak, zginął w wypadku. Nie wiem, czy chciałbym wiedzieć coś więcej. Czy, gdybym znał jego personalia, nie kusiłoby mnie, żeby spotkać się z jego rodzicami, czym pewno pogłębiłbym ich traumę? Pamiętam o moim dawcy, modlę się za niego w każdą rocznicę przeszczepu. Jestem bardzo wdzięczny jego rodzinie, że wyrazili zgodę na pobranie narządów.

Szybko doszedłeś do siebie po zabiegu?
- Bardzo szybko. Zabieg miałem 18 sierpnia 2010 roku. W szóstej dobie po operacji stanąłem na nogi, w siódmej zacząłem chodzić, 30 sierpnia wyszedłem ze szpitala. Najgorsze były pierwsze 2-3 dni po zabiegu. Leżałem wtedy na oddziale intensywnej terapii podłączony do różnych aparatur. Byłem zaintubowany, miałem na początku tylko takie przebłyski świadomości. Podobno rozintubowanie nie powiodło się za pierwszym razem, potrzebna była druga próba. Słyszałem, co mówią lekarze i pielęgniarki, uspokajali rodziców, że wszystko się udało.
Przez 11 miesięcy czekania miałem dość czasu, żeby przygotować się psychicznie i „technicznie” do zabiegu. Miałem np. opracowany sposób komunikacji z rodzicami. Na OIOM wchodzić nie mogli, zaglądali do mnie przez takie małe okienko. Pokazałem im język i puściłem do nich oko. Gdy zobaczyłem uśmiechy na ich twarzach, wiedziałem, że zrozumieli sygnał.

Jakie masz marzenia?
- Niektóre są jak marzenia chyba niemal wszystkich. Chciałbym założyć rodzinę, pracować. W moim przypadku wymarzona praca to Polskie Stowarzyszenie Sportu po Transplantacji, bo chcę działać na rzecz edukacji społeczeństwa w tej dziedzinie. Marzę też, żeby moja nowa wątroba służyła mi jak najdłużej. Mam nadzieję, że jeśli będę dbał o siebie, uprawiał sport i zażywał wszystkie zapisane leki, ta wątroba posłuży mi aż do końca życia i nie będzie niezbędny kolejny przeszczep. No i marzę też oczywiście o medalu w Maladze. Mam nadzieję, że to marzenie także się spełni.

Bohaterowie Życia w ESKA INFO

i

Autor: mat. prasowe Bohaterowie Życia w ESKA INFO
Bohaterowie Życia w ESKA INFO

i

Autor: mat. prasowe Bohaterowie Życia w ESKA INFO

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki