Misiek trafił do schroniska po śmierci właściciela

i

Autor: Miejskie Schronisko dla Zwierząt w Tychach (Facebook)

Tychy

Po śmierci właściciela Misiek trafił do schroniska. Ta historia to wyciskacz łez!

Gdy z tego świata odszedł jedyny opiekun Miśka, psiak trafił do schroniska. Szanse na to, że ktoś zaadoptuje sędziwego psa, były niezwykle niskie. Jednak los przygotował dla niego całkiem inne, szczęśliwe zakończenie.

Wzruszającą historię Miśka opisali pracownicy Miejskiego Schroniska dla Zwierząt w Tychach. Psiak trafił do nich kilka tygodni temu po śmierci swojego właściciela. Nikt jeszcze wtedy nie znał jego imienia.

Zabrany na lecznicę, zaopatrzony w leki, przyjechał do nas z głową zwieszoną i smutnymi oczami. Patrząc na niego wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo znaleźć mu dom, gdyż na nasze oko piesek był wiekowy - opowiadają pracownicy schroniska.

Po kilku dniach pod schronisko podjechał samochód, z którego wysiadła przejęta kobieta. Energicznym krokiem podeszła w stronę drzwi, wołając: "Czy jest tutaj Misiek?". Nieco zdezorientowani pracownicy wyszli z nią porozmawiać i po chwili zagadka się wyjaśniła. Pani Krystyna szukała czarnego, starszego psa, któremu kilka dni wcześniej zmarł pan. Chciała go zabrać ze sobą do domu, a powody swojej decyzji przedstawiła we wzruszającym liście.

Pan Arek z panią Krysią obiecali właścicielowi Miśka, że jeżeli kiedykolwiek coś mu się stanie (był osobą samotną) zaopiekują się psiną i nie pozwolą na to, żeby był w schronisku. Misiek dla swojego pana był jedyną rodziną, jedyną istotą, która trwała przy nim na dobre i złe - wyjaśniają pracownicy tyskiego schroniska.

Pani Krystyna nie musiała nic więcej mówić. Pracownicy od razu zaprowadzili ją do Miśka, który na jej widok zaczął energicznie machać ogonem na prawo i lewo.

Pani Krysia mając łzy w oczach powiedziała „Misiu idziemy do domu”. To był moment, w którym poczuliśmy, że na tym świecie jest dobro i że takie momenty trzeba celebrować, że ludzi takich jak pani Krysia i pan Arkadiusz trzeba zatrzymać w sercach i opowiedzieć o nich. Skromni, nie szukający poklasku, z pięknymi sercami leżącymi na dłoni. Jesteśmy niesamowicie szczęśliwi i dumni, że takie osoby stanęły na naszej drodze, drodze pomocy tym co są zagubieni i bezbronni - mówią pracownicy tyskiego schroniska.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki