Warszawa. Musi płacić alimenty na cudze dziecko

2015-07-27 4:00

Mam dość płacenia za nieswoje dziecko! - mówi Tadeusz Kordek (55 l.), który od dwóch lat walczy z jawną niesprawiedliwością. Niestety bezskutecznie, bo mimo badań, które wykluczyły jego ojcostwo, musi płacić alimenty na syna byłej żony. Dlatego z rozpaczy przykuł się kajdankami do barierek siedziby Prokuratury Okręgowej na Mokotowie. - Czuję się wykorzystywany - mówi.

- Protestuję na ulicy, bo inne cywilizowane formy dochodzenia swoich praw nie funkcjonują w Polsce - tłumaczy Tadeusz Kordek (55 l.), który w piątek przykuł się do prokuratury przy ulicy Chocimskiej. - Od lat nie mogę uzyskać od prokuratury wniosku do sądu o zaprzeczenie ojcostwa w stosunku do syna mojej byłej żony, dziś ponad 13-letniego - opowiada. - Nawet sam chłopiec wie od dawna, że nie jestem jego ojcem - dodaje zdesperowany mężczyzna.

Pan Tadeusz zrobił badania genetyczne, które potwierdzają, że to nie on powinien łożyć na utrzymanie 13-latka. Mimo to od 2009 roku płaci alimenty. I to 500 złotych na miesiąc, co przy pensji kierowcy autobusu jest sporym wydatkiem. Zdesperowany mężczyzna podkreśla jednak, że bardziej niż o pieniądze chodzi mu o sprawiedliwość. - Sytuacja materialna ojca biologicznego jest nieporównanie lepsza od mojej i nie jest wykluczone, że także on płaci matce - żali się Tadeusz Kordek.

Walka mężczyzny trwa już kilka lat. Co gorsza, to już trzecie dziecko byłej żony, którego, jak się okazało, nie jest ojcem. W przypadku dwójki brak pokrewieństwa został już wykluczony przed sądem. - Mój stan psychiczny i życie osobiste są od dawna w ruinie - dodaje pan Tadeusz.

Jego prośba o złożenie wniosku o zaprzeczenie ojcostwa czeka w prokuraturze okręgowej. - Decyzja o tym, czy prokurator prowadzący sprawę przychyli się do prośby mężczyzny, zapadnie w przyszłym tygodniu - mówi Paweł Wierzchołowski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Zobacz: Powstańczy zwiad po Powązkach

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki