Adrian Zandberg

i

Autor: Super Express TV

Adrian Zandberg o zmianach w systemie wyborczym: Magiczna szkatułka

2018-07-07 3:04

PiS zapowiedział, że chce "uprościć" system wyborczy. Ładne słowo, ale tak naprawdę chodzi o to, żeby wyrżnąć wszystkich poza Kaczyńskim i Schetyną. PiS liczy, że urwie w ten sposób kilka mandatów więcej. Przy okazji podtrzymuje przy życiu PO. Przewidywalny partner do sparingu jest w końcu na wagę złota. Zwłaszcza, kiedy można go bezkarnie okładać, bo nie umie oddać.

System, który mamy w Polsce, już nie jest zbyt uczciwy. Mamy wysoki próg wyborczy. Wprowadzono go, żeby utrudnić wejście do Sejmu sił spoza układów. Miliony głosów lądują więc w koszu. Na dodatek metoda liczenia powoduje, że PiS i Platforma dostają olbrzymie premie za nic. Można przekonać do siebie setki tysięcy ludzi, ale to nie wystarczy, żeby zdobyć mandat. Do parlamentu wchodzą za to politycy, na których zagłosowało kilkaset osób. Bierni, mierni, ale wierni.
System wyborczy powinien oddawać opinie obywateli. Niestety, w Polsce jest z tym krucho. To między innymi dlatego Polacy niezbyt chętnie chodzą do urn. Wiele osób myśli: "Cokolwiek wrzucę do magicznej szkatułki, i tak wyjdzie POPiS - więc po co w ogóle głosować". Teraz PiS chce ten system jeszcze bardziej zabetonować. W wyborach europejskich planują drastyczne zmniejszenie okręgów. Chodzi o to, żeby wszyscy - poza PiSem i PO - mieli bardziej pod górkę. Strategia rządzących jest prosta: wiedzą, że nie mają większości, więc próbują ją sobie zapewnić przy pomocy sztuczek z liczeniem głosów. Im mniej partii dostanie się do Europarlamentu, a potem do Sejmu, tym lepiej dla Kaczyńskiego. Tylko wtedy ma szansę na dalsze, samowładcze rządy. Jeśli w przyszłym Sejmie znajdzie się Partia Razem, ludowcy i SLD - to PiS straci absolutną większość. Z korzyścią dla Polski.

Jeśli Platformie zależy na odebraniu Kaczyńskiemu władzy absolutnej, powinna walczyć ze wszystkich sił przeciwko zmianom w ordynacji. W Polsce są miliony ludzi, którzy nie cierpią PiS - ale nigdy nie skusi ich uśmiech Grzegorza Schetyny. To od nich będzie zależeć wynik wyborów. I to, czy PiS będzie dalej rządził Polską jak folwarkiem. Złośliwi mówią jednak, że wielu Platformersów dobrze czuje się w ławach mniejszości. Że dinozaury po cichu cieszą się z nowej ordynacji. Liczą, że "Jarek” wytnie im konkurencję i zapewni święty spokój. Długie, spokojne lata w koncesjonowanej opozycji.
Na majstrowaniu przy zasadach wyborów PiS może się jednak przejechać. Ludzie mają różne poglądy, ale nikt nie lubi być robiony w konia. Akcja wywołuje reakcję. Nie przypadkiem ci, którzy ordynarnie manipulują ordynacją, często przegrywają potem przy urnach.