Auschwitz to było piekło na ziemi

i

Autor: Archiwum Alina Dąbrowska

Była więźniarka Auschwitz-Birkenau dla „SE”: to było piekło na ziemi

2020-01-27 5:33

Kiedy miała 19 lat została aresztowana za druk i kolportaż podziemnej prasy. Do Auschwitz trafiła po tym jak podpisała deklarację, że jest „wrogiem narodu niemieckiego”. Została numerem 44 165. Alina Dąbrowska (97 l.) przeżyła pięć obozów koncentracyjnych i dwa marsze śmierci. - To był paraliżujący strach. Jeśli istnieje piekło, to ono musiało dokładnie tak wyglądać – mówi Alina Dąbrowska w poruszającej rozmowie z dziennikarką „Super Expressu”.

Jak sama przyznaje, to paradoks, że z miejsca o którym chciałaby zapomnieć pamięta tak dużo. - Najbardziej pamiętam jak już ogolili mi głowę, ubrali w pasiak i trafiłam do bloku. To było tak silne wrażenie, że od razu pomyślałam, że właśnie tak musi wyglądać piekło. Jak już się położyłam na pryczy to rozpłakałam się tak bardzo, że nie byłam w stanie przestać – wspomina pani Alina.

Zawsze trzymałam się grupy

- Pamiętam też jak przez przypadek sama znalazłam się na terenie krematorium, bo wracając do swojego bloku się zgubiłam… wtedy zatrzymał mnie strażnik, bardzo się bałam. Na szczęście znałam niemiecki i powiedziałam mu, że zabłądziłam i nie mogę wyjść. Od tej pory już zawsze trzymałam się swojej grupy – opowiada i dodaje, że każdego dnia wszyscy więźniowie Auschwitz doskonale zdawali sobie sprawę z tego, co dzieje się na terenie obozu.

- Tam były cztery krematoria. W 1943 i 1944 roku było tak wielu Żydów do spalenia, że Niemcy po prostu zaczęli robić ogniska. Zaraz obok bloków, w których spaliśmy. Kopali doły, tam prowadzili ludzi i palili na naszych oczach – mówi z przejęciem Alina Dąbrowska i dodaje, że z czasem człowiek do wszystkiego się przyzwyczaja. - To stało się naszą codziennością. Uważaliśmy tylko na to żeby się nie przeziębić, nie narazić SS-manowi – tacy od razu trafiali do gazu. Zagrożenie było cały czas. Ratowało nas to, że zawieraliśmy tam przyjaźnie. Razem chodziło się do pracy, mieszkało się w tym samym bloku – wspomina.

Powrót do piekła

Alina Dąbrowska do Auschwitz trafiła w czerwcu 1943 r. i była tam aż do marszu śmierci w styczniu 1945 r. - Wiadomo było, że wojna się kończy. Niemcy likwidowali obóz, palili mnóstwo dokumentów (…) w marszu szło nas prawie 30 tys. Ludzie po drodze stali i nam się przyglądali… nie mówili nic, tylko patrzyli. Czasem dawali chleb. Reszty prawie nie pamiętam – mówi o marszu śmierci pani Alina.

Do Auschwitz wróciła w latach 60., z wycieczką szkolną swojej córki. - Nagle się tam znalazłam, spojrzałam na te bloki i zrobiło mi się słabo. Byłam jak sparaliżowana. Nauczycieli córki pytały w którym byłam bloku, a ja widziałam tylko te dzieci idące do gazu, tych krzyczących Cyganów... widziałam nie ten obóz, który stoi przede mną, tylko ten, który był w mojej pamięci… - zaznacza.