Europoseł KO Włodzimierz Cimoszewicz przyleciał z Brukseli do Polski na początku marca. - Inspekcja Sanitarna skontaktowała się ze mną raz, 13 dni po tym, jak się okazało, że 9 marca wracałem z Brukseli z kimś zarażonym koronawirusem. Miałem nieogłoszoną dobową kwarantannę, ale na szczęście żadnych objawów wirusa nie miałem – zdradza nam Cimoszewicz, który jeszcze w zeszłym roku walczył z nowotworem. - Na szczęście wyniki badań pokazały, że pokonałem raka. Spełniam jednak kilka czynników ryzyka, jeśli chodzi o koronawirusa, więc szczególnie uważam. Od 9 marca nie wychodzę z domu, nie mam z nikim kontaktu, a zakupy zrobiłem właśnie tamtego dnia na zapas. Mieszkam w Białowieży, w wielkim mieście bym teraz nie wytrzymał. Sporo ludzi się do mnie zgłasza, czy mogą mi jakoś pomóc, na przykład w zakupach. To bardo miłe – zaznacza były premier, który pracuje zdalnie. - Wczoraj miałem posiedzenie grupy politycznej w europarlamencie, wcześniej komisję spraw zagranicznych, głosowania, czy dwudniowe posiedzenie europarlamentu. Na brak zajęć nie narzekam, pracuję od siódmej rano – kwituje Włodzimierz Cimoszewicz.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie "Super Express" KLIKNIJ TUTAJ