Stefan W. tuż po zamordowaniu Pawła Adamowicza

i

Autor: reprodukcja Marcin Gadomski/SUPER EXPRESS Stefan W. lubił dobrą zabawę

Ekspert o zabójcy Pawła Adamowicza: Choroba psychiczna nie musi oznaczać niepoczytalności

2019-01-22 5:07

To, że ktoś perfekcyjnie coś zaplanował, nie znaczy jeszcze, że był w pełni poczytalny. Ludzie często nie zdają sobie sprawy z faktu, że ktoś może być ciężko chory psychicznie, a jednocześnie być bardzo inteligentnym człowiekiem. To, czy sprawca jest poczytalny, zależy od tego, czy jego choroba uniemożliwiła mu ocenę znaczenia jego czynu, czy też nie - mowi dr n. med. Jerzy Pobocha, prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej

„Super Express”: – Stefan W., zabójca prezydenta Gdańska, jeszcze przed dokonaniem zbrodni leczył się psychiatrycznie. Teraz będzie badany pod kątem poczytalności. Na czym polega różnica pomiędzy brakiem poczytalności a chorobą psychiczną?
Dr Jerzy Pobocha: – To wynika z artykułu 31 Kodeksu karnego. W Polsce i większości państw europejskich przepis ten można streścić sformułowaniem „niewinny, bo chory”, zaś w Stanach Zjednoczonych „winny, ale chory”. W obu tych przypadkach oskarżeni nie odpowiadają karnie za swoje czyny. Z tym że sama choroba nie wystarcza. W większości państw, w tym w Polsce, musi być spełniony dodatkowy element: choroba musi powodować takie skutki, że sprawca w chwili przestępstwa bądź zbrodni ma ograniczoną zdolność oceniania znaczenia swojego czynu i kierowania swoim postępowaniem bądź nie ma tych zdolności wcale. To jest właśnie niepoczytalność.
– Czyli osoba chora psychicznie może być osobą w pełni poczytalną?
– Może. Jeżeli sprawca dokonuje swojej zbrodni nie z powodu urojeń związanych ze swoją chorobą, ale z motywów politycznych czy ekonomicznych. Wtedy jak najbardziej jest poczytalny i może odpowiadać przed sądem.
– Jak wygląda cała procedura stwierdzenia poczytalności?
– Przede wszystkim jeszcze raz podkreślę, że nie chodzi o to, że sprawca kiedyś, w przeszłości, leczył się psychiatrycznie, ale o określenie jego poczytalności konkretnie w momencie popełnienia czynu. I tym właśnie zajmuje się psychiatria sądowa. Dla biegłego psychiatry ważniejsze niż to, co sprawca mówi o zbrodni, jest to, co zbrodnia mówi o sprawcy. Ponieważ sprawca może powiedzieć różne rzeczy – może symulować chorobę, mówić, że tej zbrodni dokonał ktoś inny, zwyczajnie kłamać. Tymczasem bardzo wiele o poczytalności sprawcy mówi nam na przykład wybór ofiary, przebieg zdarzenia, czyli modus operandi, dobór narzędzia, na ile obrażenia ofiary są typowe, czy wskazują na działanie celowe itd.

– Psychiatrzy stwierdzają, że sprawca jest niepoczytalny. Oznacza to, że nie trafia do więzienia?
– Nie tak szybko. Biegli psychiatrzy wystawiają opinię, że na przykład ich zdaniem sprawca jest niepoczytalny. Sąd może tę opinię przyjąć bądź odrzucić i powołać nowy zespół biegłych psychiatrów do zbadania sprawy. Może też zarządzić przesłuchanie biegłych w celu uściślenia, dlaczego wydali taką, a nie inną opinię. A więc nie jest to proces automatyczny, wręcz przeciwnie – skomplikowana procedura. Występowałem w sprawach, gdzie było aż dziewiętnastu biegłych. Jest przykład zabójstwa, gdzie były trzy opinie biegłych – jedna, że zabójca miał zniesioną poczytalność, czyli był niepoczytalny. Druga, że miał w znacznym stopniu poczytalność ograniczoną. Trzecia – że był poczytalny. Sprawa oparła się o Sąd Najwyższy, który wybrał opinię pośrednią – poczytalność w znacznym stopniu ograniczoną.
– Załóżmy, że sprawca zostaje uznany za niepoczytalnego. Co dzieje się dalej?
– Tu jest druga część pracy biegłych. Bo po decyzji sądu potwierdzającej niepoczytalność psychiatrzy oceniają, jakie jest ryzyko – duże, średnie czy małe – tego, że sprawca może popełnić ponownie czyn przeciwko życiu lub zdrowiu innych osób, czyli czyn o znacznej szkodliwości społecznej. Jeśli to ryzyko istnieje, to sąd kieruje sprawcę do odpowiedniej placówki. Są ich trzy rodzaje.
– Jakie?
– Szpital psychiatryczny jest środkiem zabezpieczającym, ponieważ chodzi o zabezpieczenie społeczeństwa przed szczególnie groźnymi jednostkami. Są trzy poziomy tych środków zabezpieczających. Maksymalny to regularne ośrodki psychiatrii sądowej w Starogardzie Gdańskim i Branicach. Trzeci ośrodek – w Gostyninie – został przeznaczony wyłącznie dla osób objętych tzw. ustawą o bestiach. Pozostali szczególnie groźni sprawcy trafiają do właśnie Starogardu i Branic. Oba są lepiej strzeżone niż zakłady karne. Mają specjalne mechanizmy zabezpieczenia przed ucieczką, ochronę itd. Poziom pośredni to oddziały psychiatrii sądowej wzmocnionego zabezpieczenia. One również uniemożliwiają ucieczkę, ale nie mają ochrony. Wreszcie trzeci poziom to zwykłe oddziały psychiatryczne.
– Sprawca niepoczytalny trafia do szpitala. A co, gdy orzeczona jest niepoczytalność częściowa?
– Poczytalność ograniczona w znacznym zakresie stwierdzana jest wtedy, gdy spełniona jest połowa warunków dla orzeczenia pełnej niepoczytalności. Decyzję o karze podejmuje sąd. Najczęściej stosuje się wtedy złagodzenie wyroku i orzeka połowę kary pozbawienia wolności. Czyli jak ktoś byłby skazany na 25 lat, sąd orzeka 12,5 roku.
– Wróćmy do zabójcy Pawła Adamowicza. Z jednej strony matka Stefana W. mówi, że syn słyszał głosy. Leczył się psychiatrycznie. Z drugiej perfekcyjnie zaplanował zbrodnię. Więc mógł być poczytalny?
– To, że ktoś perfekcyjnie coś zaplanował, nie znaczy jeszcze, że był w pełni poczytalny. Ludzie często nie zdają sobie sprawy z faktu, że ktoś może być ciężko chory psychicznie, a jednocześnie być bardzo inteligentnym człowiekiem. To, czy sprawca jest poczytalny, zależy od tego, czy jego choroba uniemożliwiła mu ocenę znaczenia jego czynu, czy też nie.