Korwin-Mikke przez kilka miesięcy, od początku pandemii COVID-19 hodował brodę. Gdy ta była już naprawdę długa postanowił ją ściąć. Nie zrobił tego jednak ani u profesjonalnego barbera ani samodzielnie. Na golibrodę wybrał swoją piękną, młodziutką żonę Dominikę. Kobieta przed kamerami, w czasie konferencji prasowej, ścięła mężowi brodę ZOBACZCIE, JAK TO WYGLĄDAŁO. Jednak ścięcie brody nie oznaczało tylko, że "skończyła się pandemia koronawirusa", ale zostało wykonane, by włosy wystawić do licytacji, z której dochód przeznaczony zostanie na pomoc prawną dla działacza partii KORWiN z Londynu. Działacz został ma bowiem kłopoty.
W Internecie można znaleźć zbiórkę, której organizatorzy wyjaśnili: - Jakub został napadnięty i pobity pod Ambasadą Polski w Londynie przez działaczy antify. Wezwał policję, która zamiast aresztować napastników to aresztowała jego pod zarzutem rzekomej mowy nienawiści i rzekomych treści homofobicznych. Grozi mu do 7 lat więzienia i grzywna. Zbieramy środki finansowe na obsługę prawną. Dziękujemy w imieniu wolnościowców w UK. Cel zbiórki to aż 50 tys. zł, w akcję zaangażował się więc poseł Korwin-Mikke i zdecydował, że kto wpłaci najwięcej, dostanie jego brodę.
- Błąd zrobiłem z wystawieniem na licytację mojej brody; trzeba było licytować po jednym włosku (lub po kilka...). Na razie uzbieraliśmy połowę pieniędzy potrzebnych na pomoc prawną dla kol.Jakuba Grygowskiego (prezes KORWiN, Londyn): https://pomagam.pl/jakubgrygowski... Przypominam, że osoba, która wpłaci najwięcej pieniędzy DO PÓŁNOCY W TĘ NIEDZIELĘ stanie się właścielem/ką CAŁEJ obciętej brody. Lewaczkom przypominam, że można jej użyć do praktyk voodoo!! - zachęca i przypomina na Facebooku polityk.
Co ciekawe, internauci podeszli do sprawy bardzo... żartobliwie. W komentarzach wywiązała się dyskusja o ścinaniu i licytowaniu włosów z zupełnie innej części ciała.