Prace nad budżetem państwa na dobre ruszyły w połowie roku po przegranych przez Bronisława Komorowskiego (63 l.) wyborach prezydenckich. I najwyraźniej porażka byłego prezydenta sprawiła, że Ewa Kopacz realnie zaczęła liczyć się z oddaniem władzy w ręce PiS. Namacalnym dowodem na to jest projekt budżetu państwa na 2016 r. Wśród budżetowych zapisów znalazła się pozycja zabezpieczająca interesy prominentów Platformy Obywatelskiej. To tzw. rezerwa przeznaczona m.in. na zwiększenie wynagrodzeń przeznaczonych na wypłaty wynagrodzeń dla osób odwołanych z kierowniczych stanowisk państwowych. Jej wysokość w zeszłym roku wynosiła raptem kilka milionów złotych. Teraz zwiększyła się trzykrotnie - aż do 14 mln zł! Po ewentualnej zmianie rządów i osób u steru władzy maksymalnie trzymiesięczne odprawy przysługiwać będą nie tylko ministrom i ich zastępcom, ale także kilkudziesięciu innym urzędnikom, m.in. szefom urzędów centralnych czy wojewodom. - To nie Prawo i Sprawiedliwość jest winien, że Platformie spadają notowania. To wina nieudolnych rządów, których społeczeństwo nie akceptuje. Ja uważam, że za takie rządzenie po jego zakończeniu ludzi władzy powinno się wręcz karać - mówi politolog prof. Kazimierz Kik (68 l.).
Zobacz: Niesiołowski oburzony wyróżnieniem dla Kaczyńskiego: Jedyna nagroda dla niego to chuligan roku!